Nie zmieściło się?... z

 


Wróć

 Wróć do mnie, będę czekał cierpliwie 

Będę czekał tutaj cierpliwie

 Stąpam po cienkiej białej linie 

Pomiędzy miłością a nienawiścią 

Tracąc cały mój czas, w innym świecie 

W innym miejscu 

Mogłem korzystać z odrobiny towarzystwa 

Dzięki dobroci można przejść długą drogę 

Tygodnie zamieniają się w miesiące 

Miesiące zamieniają się w lata 

Dochodząc do tych samych wniosków 

Gromadząc strach 

Wróć 

Światło zawsze będzie lśnić w sercu dla Ciebie 

W prawdzie i w rzeczywistości 

Tylko ślepcy mogą tego nie zauważyć (je ukryć) 

Mogłem być troche bardziej powściągliwy 

Czekam tutaj cierpliwie 

Wróć

(Martin Lee Gore Come Back

przekład: Rafał Struga)

  Rozprzestrzenianie się to, jak donoszą Słowniki (Języka Polskiego) również praca nad tym, żeby coś swoim zasięgiem obejmowało coraz więcej i więcej. Dźwięk sam w sobie niech się niesie zatem. Przecież to zaburzenie mechaniczne falowe zdolne do wrażenia słuchowego człowieka i zwierząt.

Technologicznie rzecz ujmując znów odbywa się praca, bo:

    Istoty żywe przetwarzają dźwięki w określony sposób. Pierwszy etap to rejestracja wartości ciśnienia w funkcji czasu. Następnie dźwięk jest analizowany – wydzielany jest ton podstawowy (decydujący o słyszanej wysokości dźwięku) i wyższe składowe harmoniczne, których amplitudy decydują o barwie dźwięku. Analiza taka jest możliwa, ponieważ każdą, dowolnie skomplikowaną falę można rozłożyć na składowe sinusoidalne. Z matematycznego punktu widzenia operacja taka nazywa się transformacją Fouriera. Gdy dźwięk składa się z wielu składowych, każdej składowej można przypisać określone parametry – amplitudę, fazę oraz częstotliwość. Następnie uzyskane wartości amplitudy są poddawane logarytmowaniu (zgodnie z prawem Webera - Fechnera), dzięki czemu słabe dźwięki są tak samo rozróżnialne jak silne. W efekcie mózg uzyskuje strumień danych, który reprezentuje najważniejsze cechy dźwięku (głośność, wysokość, barwę). Człowiek używa tej metody do rozpoznawania mowy, mimo występowania silnych zakłóceń (np. rozmowa w tłumie).

Czyli „nie widać”, nie znaczy nie ma! Bo, na przykład”:


    Drgania akustyczne, których częstotliwość jest tak mała, że nie są słyszalne przez przeciętnego zdrowego człowieka nazywamy infradźwiękami (niższe niż 16 Hz), zaś te których częstotliwość jest większa od granicznej, również niesłyszalne przez ludzi, nazywamy ultradźwiękami (wyższe od 20 kHz). Dżwięk, jako rozprzestrzeniające się zaburzenia, może rozchodzić się tylko w ośrodkach sprężystych jako fala dźwiękowa.


To jedna z tych rozmów, które już przeszliśmy
Te, które pozostawiają Cię pustym.
I czekając na więcej
Twoje oczy mówią mi coś, co rozumiem.
Twoje oczy zawierają prawdę.
A prawda jest taka:
Jesteś wiele mil stąd.
Przepraszam za moje wahanie
Twoja twarz wydaje się tak znajoma
Twoje oczy mówią mi, że rozumiem.
Za wszystkie Twoje przesądy
I puste wiersze
Mógłbym być taki jak Ty
(A jestem tylko) Wycofany, ale żywy
Życie ma swoje ograniczenia
Wszyscy mamy swoje potrzeby
Miłość może być jedyną odpowiedzią
Leży pod Twoimi oczami
Mówią mi coś, że rozumiem
Twoje oczy trzymają prawdę
A prawda jest taka, że jesteś tak daleko.

(Martin Lee Gore Miles Away/The truth is
przekład Rafał Struga Tak Daleko/Prawda musi być)

     Żyjemy w czasach, w których kładzie się nacisk na „nowomodę”. W imię postępu i ciągłego rozwoju odbywa się coraz to nowsze tworzenie, a właściwie przeinaczanie rzeczywistości już istniejącej, przecież. Tak oto sięgnięto po przykład sztuki, później filmu i bach – wyciągnięto z kapelusza kolejnego króliczka. Tym razem chodzi o gaslighting. Wbrew tłumaczeniem się twórców i wyjaśnieniom składanych przez znających się (nie mylić z expertami i znafców wszelkiej maści) składanych na łamach literatury popularnej i w artykułach prasy także fachowej, w filmie nie ma wątku manipulowania przez bohatera światłem domowych lamp gazowych (cykliczne i zaaranżowane zapalenie i gaszenie). Manipulacja i kłamstwa przedstawione w filmie dotyczą innych spraw (znikania przedmiotów), ale nie ma to nic wspólnego z grą światłem. Owszem światła lamp domowych przygasają, gdy bohater potajemnie korzysta z dodatkowego oświetlenia w innej części domu, w czasie, gdy jego samego nie powinno (a przynajmniej nie musi) tam być w tym momencie. To wszystko w atmosferze ciągłego powtarzania, że kobieta popada w nerwicę. Sam jednak tytuł nawiązuje do pojawiających się w filmie w różnych scenach świateł lamp gazowych, które epoce wiktoriańskiej na wyspach brytyjskich, rozświetlały tamtejsze ulice i mieszkania w kamienicach.



    Gasnący płomień – najpierw sztuka Patricka Hamiltona, później film w reżyserii Jerzego (George'a) Cukora – a po naszemu można uznać, że ma coś wspólnego z gazem ziemnym.

Najpierw o tym, jak to główny bohater ożenił się i zaczął nad swoją oblubienicą przejmować kontrolę z tym, że wybrał sobie do tego celu złą metodę, bo zaczął jej wmawiać, że jej poczynania, a w konsekwencji także stany emocjonalne są sprzeczne z rzeczywistością. Zorientował się w porę, ale zamiast zaprzestać, postanowił przykryć swoje występki. Obwinił za swoje przewinienia swoją żonę. Efekt jest taki, że doprowadza kobietę na krawędź szaleństwa, ciągle poddając w wątpliwość jej percepcje i w ogóle stan psychiczny.



    Definicja kolejna zatem gotowa – gaslighting – forma psychologicznej manipulacji, w której osoba tworzy w osądzie ofiary wątpliwości wobec własnej pamięci czy percepcji, często wywołując dysonans poznawczy i inne zaburzenia, które mogą również powodować niskie poczucie własnej wartości. Na to dzisiaj kładzie się szczególny nacisk – nie wiedząc czemu. Ot zakrzywienie (?).



Nazywają Cię Jezebel

Ilekroć wchodzimy, prowadzisz prosto do piekła

Za chciane akty grzechu - mówią, że będę musiał zapłacić.

Ale potrzebuję Cię właśnie i w ten sposób.

(Martin Lee Gore Jezebel

przekład Rafał Struga Jezebel)

 Tymczasem w SJP (Słownik Języka Polskiego) istnieje pojęcie duracz – czyli kowal. Odbywa się zatem swoiste robienie z nas durniów poprzez wielokrotne uderzenia niczym młotkiem w głowę, właśnie „nowomową” Ciekaw jestem w jakim celu? Kładzie się nacisk właśnie na duraczenie. Człowiek odurzony (czymś niby nowym, błyskotką jakąś) w ogóle nie zdaje sobie nawet sprawy, że ktoś narzuca mu... siebie (?). Idea duraczenia, bo to już nią się stało, jest bardzo prosta – chodzi bowiem o takie wychowanie, aby wszędzie panowało „szczęście” i to pod każdym względem i żeby nie trzeba było się zastanawiać nad... W efekcie duraczenia powstaje ciemnota oświecona... a jakże, chciałoby się dodać.



 Żyjemy w czasach chaosu semantycznego, bo przecież semantyka to analiza znaczeń wyrazów, wytwarzanego chyba celowo w ramach programu duraczenia, który jest istotnym elementem nowej strategii rewolucyjnej, realizowanej od końca lat 60-tych ubiegłego wieku przez... no właśnie (?). Pomysłodawcą tej strategii, Antonio Gramsci, uważał bowiem, że głównym polem bitwy rewolucyjnej powinna być sfera ludzkiej świadomości, czyli kultura, a pierwszym krokiem na drodze do zwycięstwa powinno być uzyskanie panowania nad językiem mówionym. Ta faza … (czyjej?) rewolucji na naszych oczach dobiega zwycięskiego końca, o czym świadczy choćby okoliczność, że nawet środowiska odległe od … (twórców teorii?) używają już zasuflowanych (sufler – osoba, która podpowiada tekst) przez … (nich?) określeń i sformułowań, a okres umizgów przechodzi w etap surowości, w którym pojawia się coraz więcej tzw. myślozbrodni, ściganych przez niezawisłe sądy. O innych wynaturzeniach i widocznych skutkach takiego działania, przynajmniej staram się pisać. Myślozbrodnie to próby przeciwstawienia się nakazanemu sposobowi myślenia, a ich zewnętrznym wyrazem są właśnie określenia i sformułowania niemieszczące się w wyznaczonych przez promotorów tej rewolucji granicach. 



Mógłbym Cię zepsuć

W mgnieniu oka

Myślisz, że jesteś taka wyjątkowa?

Myślisz, że jesteś taka słodka?

Co Ty próbujesz

Nawet mnie nie próbuj mnie kusić.

Wkrótce będziesz płakać, że mnie nie wyśniłaś

Będziesz krzyczeć moje imię

(Szczególnie) Gdy zajdzie potrzeba kogoś obwinić.

Mógłbym Cię zdeprawować (zepsuć)

Byłoby to łatwe.

Patrzenie jak cierpisz.

Nie tknąłbym Cię palcem

Wiem, że to by Cię zmiażdżyło.

Płakałabyś z bólu, żebym grał w gierki.

Mógłbym Cię zdeprawować,

To byłoby brzydkie.

Mogliby Cię uspokoić, 

Ale jaki pożytek płynie z narkotyków?

(Martin Lee Gore Corrupt 

przekład Rafał Struga Skorumpowany)

  A przecież nikt nie zabroni dyskutować o narodzie, państwie, Kościele. Powinniśmy zacząć od zdefiniowania każdego z tych pojęć, dzięki czemu nie tylko będziemy mogli zrozumieć siebie nawzajem, ale również łatwiej odkryć naturę omawianych fenomenów.

    Żyjemy w czasach bardzo specyficznych, z jednej strony na pozór spokojnych, z drugiej jednak w czasach, w których wszystko to, co stanowiło o blasku społeczeństw, które tworzyły naszą cywilizację ulega totalnemu rozkładowi. Nie będziemy się tutaj zastanawiali nad przyczynami tego rozkładu, bo o tym stanowi także literatura.

    „Rozum i wola połączone w zgodnej harmonii nie dają się zwieść przeciwnym żądzom, wrogim dobru osoby. Dziś tymczasem wola dostosowuje się do odczuć i emocji. Decyzje zapadają w zależności od tego, co przyjemne i użyteczne, a rozum musi to uznać. Rozum już nie nadaje kierunku woli, ale za nią podąża. Usprawiedliwia jako dobre to, czego wola się domaga”, pisze ks. prof. Robert Skrzypczak.

    W ocenie kapłana brak harmonii między rozumem a wolą jest obecnie jednym z największych problemów duszpasterzy. „Przy takim podejściu kapłan nie wyprzedza trzody, nie wskazuje jej kierunku, lecz raczej podąża za człowiekiem jako towarzysz drogi. Należy unikać narzucania czegokolwiek czy też stawiania wymagań. Nie liczy się cel drogi, ale sama podróż. Człowiek ma podążać nie tyle za Jezusem Chrystusem, co za własnym przeznaczeniem. Nie dostosowuje się życia do prawdy, lecz prawda jest dostosowywana do życia”, zaznacza.

    Dogmatyk jest zdania, że taki stan rzeczy grozi przemianą wierzącego chrześcijanina w zeświecczonego humanistę. „Duszpasterstwo zostało uzależnione od psychologii, socjologii, historii i innych dziedzin, ale nie od teologii, która podporządkowuje się zasadom wiary. Zwolennicy błogosławienia par gejowskich, dla przykładu, uważają, że skoro pociąg homoseksualny jest doświadczony jako przyjemność i potwierdzony przez wolę, intelekt musi uzasadnić tę chęć, dostarczając argumentów za jej dobrem. Tak wygląda dzisiejsza próba odwrócenia porządku stworzenia pochodzącego od Boga”, podsumowuje ks. prof. Robert Skrzypczak.

Och, masz o sobie coś

Och, tyle o Tobie wiem.

Życie jest takie bez Ciebie (przez Ciebie).

A będzie z pewnością tym, które Ci powie

Posłuchaj zatem, co ono do Ciebie mówi.

Próbuje do Ciebie mówić.

Nie ma się czego wstydzić.

Nie ma co narzekać.

(Martin Lee Gore Oh well

przekład Rafał Struga No cóż)

    Nie widać, to znaczy nie ma? Wykorzystują to … (ktoś?)), robiąc z ludzi ...(kogo?), albo chcąc zrobić, bo są tacy, którzy jednak nie ulegają. A to wszystko sprawia GRZECH.



Weź mnie za rękę

I chodź w świetle

Zrozum, jest ogień do rozpalenia.

Wiesz, że ponosimy odpowiedzialność

To prawda - zostaliśmy wybrani.

I teraz mamy możliwość stopienia tego, co zamrożone.

Chodź ze mną z zachwytem w środku

Czy nie widzisz, że nie od nas zależy decyzja.

Wiesz, że musimy uzasadnić swoje zdanie.

To bardziej obowiązek.

To jasne, że mamy misję z góry.

Misję piękna.

Wiesz, że nie okłamałbym Cię

Co bym przez to osiągnął?

Oto fakty:

Wypełniamy jedyne nasze przeznaczenie

Anioły przemówiły

I Bóg się zgadza

Zaklęcie nie może być złamane.

(Martin Lee Gore Light

przekład Rafał Struga Światło)


  Modlitwa = rozmowa.

    Kiedy chce się zniszczyć religię, zaczyna się od ataków na kapłanów. Bo tam gdzie nie ma kapłana, nie ma już ofiary i religii – Vianney

Nie otrzymujesz, bo może źle rozmawiasz, źle się modlisz. I znów duraczenie (RS).



Jedno subtelne spojrzenie

Boże - pomóż mi to wszystko, 

Czego potrzebowałem,

Żeby mnie sprzedać.

Jedno pojedyncze słowo.

Twoje Imię nie zostało usłyszane.

Słońce, Księżyc i Gwiazdy się śmieją

Widzieli to wszyscy wcześniej

Wiatr, Drzewa i Fale na morzach

To samo.

Jestem taki bezradny

To wszystko za dużo

Dla moich zmysłów.

Odmówiono mi.

Kiedy Cię nie ma przy mnie.

(Martin Lee Gore The Sun and the Moon and the Stars 

przekład Rafał Struga Słońce i Księżyc i Gwiazdy)

     Jaka to błoga i pocieszająca obietnica, że Bóg wysłucha wszystkiego, o cokolwiek tylko będziemy Go prosili. W imię Jezusa Chrystusa. Zbawiciel nie tylko pozwala modlić się do Boga, wręcz nakazuje i prosi nas o to. Bo mówił do apostołów – oto już trzy lata jestem z Wami, a o nic mnie nie prosiliście. Proście więc, aby wasza radość była pełna i doskonała.

    Modlitwa jest źródłem wszelkiego dobra i szczęścia na ziemi. Jeżeli zatem jesteśmy biedni, pozbawieni światła i łask Bożych, to wina tkwi w tym, że się nie modlimy, albo że się modlimy źle. Naprawdę, z bólem serca musimy przyznać, że znaczna część ludzi w ogóle nie wie, co to znaczy modlić się. Jedni do tej praktyki, dla dobrego chrześcijanina tak miłej i pokrzepiającej, czują wstręt. Inni w prawdzie się modlą, ale niczego nie otrzymują, bo Ich modlitwa jest zła. A jest zła, bo modlą się bez przygotowania i sami nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakie to modły zanoszą do Miłosiernego Stwórcy. 

     Wszystkie prawie nieszczęścia doczesne, jakie na nas spadają, spowodowane są przez zaniedbanie modlitw albo przez jej liche odmawianie. Gdybyśmy nie obrażali Boga, bylibyśmy tak szczęśliwi, jak Adam przed upadkiem. A jest rzeczą niemożliwą, żeby nie smucił Pana Boga ten, kto się w ogóle nie modlił albo modlił się źle.

    Dzisiaj więc, chciałbym Was zachęcić do częstej i godnej modlitwy, dlatego pouczą Was, po pierwsze, że bez modlitwy nie można się zbawić, po drugie, że jest ona wszechmocna u Boga, po trzecie jakie musi ona spełniać warunki, żeby podobała się Bogu i była dla nas z pożytkiem. 

     Modlitwa jest dla duszy tym, czym jest dla ziemi deszcz. Choćbyście najlepiej nawozili ziemię, choćbyście ją najstaranniej uprawiali, wszystko to na nic się nie przyda, jeśli nie będzie deszczu. Tak samo, choćbyście spełniali jak najwięcej dobrych uczynków, jeśli nie będziecie się często i dobrze modlili, nie osiągniecie zbawienia, bo to modlitwa otwiera oczy duszy, przypomina jej własną nędzę, napawa nieufnością do siebie i każe uciekać się do Boga. Bo pobożny chrześcijanin całą ufność pokłada w Bogu. Na siebie samego zbytnio nie liczy.

    Powiedzcie sami – kto nakłonił świętych do ponoszenia tak wielkich ofiar, że opuścili swoje majątki, rodziców, wszelkie wygody i przez całe życie po niedostępnych lasach opłakiwali swoje grzechy? To modlitwa rozpaliła ich serca, miłością do Boga i pokazała Im, że tylko dla Niego samego należy żyć.

     Czemu wyłącznie niemal oddawała się Maria Magdalena po swoim nawróceniu? Czy nie modlitwie?

    Św. Ludwik podczas swych podróży, na spoczynek do łóżka się nie kładł, ale całe noce spędzał w kościele i błagał dobrego Boga o bezcenny dar wytrwania w Jego łasce.

    Nie raz sami doświadczaliście, że gdy tylko zaniedbujecie modlitwę, tracicie smak do rzeczy Bożych. Myślicie tylko o ziemi, a kiedy zaczniecie się modlić, na nowo budzi się w Was pragnienie Nieba. Choćbyście byli w łasce Bożej, jeśli opuszczacie modlitwę, od razu zbaczacie z drogi zbawienia. Po drugie twierdzę, że bez modlitwy, nie dostąpią nawrócenia grzesznicy.

    Św. Monika klęczy u stóp krzyża, modli się ze łzami, błaga też roztropnych i pobożnych ludzi, żeby razem z Nią prosili Boga o nawrócenie Jej syna.

    A kiedy św. Augustyn szczerze już pragnął pojednać się z Bogiem, to szedł do ogrodu na modlitwę i tam ze łzami błagał Boga, żeby zmiękczył i zmienił Jego serce.

    Tak jest. Bóg przebacza nawet największym grzesznikom, jeżeli się o to modlą. Nie ma się więc co dziwić, że zły duch używa wszelkich sposobów, żebyśmy modlitwę albo zaniedbywali, albo źle odmawiali. On lepiej od nas wie, jak bardzo jest ona groźna dla piekła i wie, że Bóg nie odmawia żadnej łaski tym, którzy się należycie modlą. Ilu grzeszników powstałoby natychmiast ze swych upadków, gdyby tylko chwycili za broń modlitwy.

    Po trzecie, muszę podkreślić, że potępienie, jeśli poszli na zatracenie, to dlatego, że albo wcale się nie modlili, albo modlili się źle.

    A zatem z bronią modlitwy w ręku, bez wątpienia pójdziemy do nieba i przeciwnie – bez tej broni czeka nas wieczna zguba.

    Ale dlaczego odczuwacie taki wstręt do tak przyjemnej i tak pokrzepiającej praktyki? Bo modliliście się źle i przez to nigdy nie poznaliście smaku tej słodyczy, jaką w modlitwie znajdowali święci. 


Jestem duchem w Twoim domu

I wołam Twoje imię

Moja pamięć trwa (jeszcze RS)

Jestem dziurą w Twoim sercu

Upiór w Twoich palcach

Duchy w Twojej głowie

Zasmakowałaś raju?

Teraz biegasz w kółko

Gonisz wyimaginowane ślady

Sięgasz po cienie

Jestem duchem w Twoim domu

Wystarczy jedna myśl

Tracisz kontrolę? Popełniasz błędy?

Ten ból nigdy nie odejdzie

Dopóki nie umrę, zawsze będziesz się smucić

A teraz rozpadasz się na kawałki

Widząc moją twarz, gdziekolwiek pójdziesz

Rozmawiając z nieznajomymi

Jestem duchem w Twoim domu.

Zjawą w Twoich palcach

Głosem w Twojej głowie.

(Martin Lee Gore Ghost

przekład Rafał Struga Duch)

     Św. Hilarionowi sto lat życia przepędzonych na modlitwie, minęło jak błyskawica.

    Dobra modlitwa to balsam, który napełnia duszę swoimi wonnościami, pozwalając jej zakosztować przedsmaku Nieba. Nic dziwnego, że św. Franciszek z Asyżu, tak często popadał w modlitwie w zachwycenie, nie zdawał sobie sprawy czy znajduje się na ziemi, czy pomiędzy wybranymi w Niebie. Podczas modlitwy jego serce ogarniał ogień Bożej miłości, który całemu Jego ciału udzielał naturalnego ciepła. Pewnego razu kiedy się modlił w kościele, odczuł tak gwałtowną miłość ku Bogu, że głośno krzyczał – Boże mój, już dłużej nie wytrzymam.

    Powiecie mi, że to szczęście spotyka tylko tych, którzy potrafią odmawiać piękne modlitwy. Bracia, przecież Bóg nie patrzy na to czy modlitwy są długie i piękne, ale chce żeby one płynęły z głębi serca. Żebyśmy je odmawiali z wielką czcią i pragnieniem podobania się Jemu.

    Pewien pokorny zakonnik pytał św. Bonawentury, wielkiego doktora kościoła, czy on, prosty i niewykształcony człowiek, potrafi dobrze się modlić. Przyjacielu – odpowiedział święty – Bóg w pierwszym rzędzie kocha tych, którzy są ludźmi prostego serca. Ta odpowiedź tak bardzo ucieszyła poczciwego zakonnika, że pobiegł do bramy klasztornej i tak każdemu kto wchodził, z radością rozpowiadał: słuchajcie, co mi powiedział Bonawentura, my ludzie niewykształceni możemy kochać Boga tak samo jak uczeni. Modlitwa jest podniesieniem serca ku Bogu. Jest słodką zabawą dziecka z ojcem. Poddanego ze swoim królem. Sługi z Panem. Przyjaciela z przyjacielem. Z przyjacielem, na którego sercu składamy nasze troski i kłopoty. W czasie modlitwy łaskawy Stwórca bierze biedne stworzenie w swoje ramiona i daje mu wszelkie błogosławieństwa. Co mogę jeszcze powiedzieć o modlitwie? Ona jest zjednoczeniem rzeczy najpodlejszej - człowieka, z istotą największą, najpotężniejszą i najdoskonalszą – z Bogiem.

     Czy teraz rozumiecie, jak bardzo potrzebna jest wam modlitwa i jak wielkim jest ona szczęściem? Szczęście człowieka na ziemi polega na kochaniu Boga, a bez modlitwy nie ma kochania Boga. Pan Jezus chce, żebyśmy jak najczęściej uciekali się do Niego. On nas do modlitwy zapala, a przy tym mówi, że jeśli będziemy się dobrze modlić, to On nie odmówi nam niczego. Katechizm uczy nas, że trzeba się modlić rano, wieczorem, a także często w ciągu dnia, czyli zawsze. Chrześcijanin, który chce zbawić swą duszę, kreśli na sobie zaraz po przebudzeniu znak krzyża i oddaje serce Bogu. Ofiaruje Mu wszystkie swoje czyny i przygotowuje się do modlitwy. Bez niej nigdy nie idzie do pracy, bierze wodę święconą, klęka i modli się przed wizerunkiem ukrzyżowanego. Nigdy o tym bracia nie zapominajmy. Od dobrze rozpoczętego dnia zależy cały szereg łask, jakich być może zechce udzielić nam Bóg, a żebyśmy ten dzień przeżyli w sposób święty.

    Pewnego razu zły duch przemawiający przez usta opętanego, wyznał egzorcyście, że jeśli uzyska pierwszą chwilę poranka, to i cały dzień będzie należał do niego. Płakać więc trzeba nad ślepotą ludzi, którzy mówią, że nie mają czasu na modlitwę. Bo czy może być jakaś czynność, która by była od niej piękniejsza? Czy karmienie bydła, uprawianie ziemi, zajmowanie się dziećmi, czy pracownikami, jest ważniejsze od zbawienia własnej duszy? Niewdzięcznicy, gdyby Bóg zabrał was z ziemi dzisiaj w nocy, to mielibyście wtedy czas pracować? Albo gdyby zesłał na was chorobę, która by trwała trzy, czy cztery miesiące, nędznicy, zasługujecie na to, żeby was Bóg w tym waszym zaślepieniu opuścił. Poświęcić Stwórcy pięć minut i za otrzymane łaski Mu podziękować, to wam się wydaje trudne i ciężkie. Pracą się przyjacielu wymawiasz i nie modlisz się. Czy może być ważniejsza praca niż myślenie o zbawieniu duszy? Jeśli nie wykonacie jakiejś pracy, zrobi to za was ktoś inny, ale jeśli zgubicie swoją duszę, to kto ją później za was będzie w stanie zbawić.

     Jakie są jeszcze pożytki z częstej modlitwy? Osładza nam ona trudy i krzyże. Odrywa nas od ziemi. Sprowadza na nas miłosierdzie Boże. Chroni od grzechu. Wzmacnia duszę. Budzi chęć do pokuty. Uczy jak ciężkim złem jest obraza Boga. Przez modlitwę podobamy się Bogu, wzbogacamy się duchowo i zapewniamy sobie życie wieczne. Czy nasze życie nie powinno być zatem ciągłą modlitwą, nieustającym zjednoczeniem z Bogiem. Jeżeli kogoś kochamy, to łatwo jest nam o nim myśleć. Jeżeli kochamy dobrego Boga, to modlitwa będzie dla nas tak zwyczajnym, jak oddychanie. Jeśli mamy te łaski na modlitwie uzyskać, to nie powinniśmy się modlić z pośpiechem. Bóg chce, żebyśmy się modlili przez dłuższy czas. Chce, żebyśmy Go prosili o potrzebne łaski. Żebyśmy opłakiwali dawne grzechy i dziękowali za otrzymane dobrodziejstwa. 

     Zapytacie mnie – czy możliwe jest nieustanne wznoszenie serca ku Bogu? Ależ nic łatwiejszego. Myślcie o Bogu od czasu do czasu w trakcie pracy. Wzbudzajcie akty miłości. Upokarzajcie się. Budźcie w sobie ufność, przypominając sobie, że Bóg mimo waszej nędzy, nie tylko nie zapomina o was, ale jeszcze hojnie obdarza was łaskami. Dobrze jest stawiać sobie przed oczy mękę i śmierć Jezusa. Jak się modlił w ogrodzie oliwnym. Jak Jego głowa poraniona zostaje koroną z cierni. Jak niesie on krzyż na kalwarię. Jak na nim umiera. Albo wyobrażajcie sobie Jego wcielenie. Narodzenie i ucieczkę do Egiptu. Albo rozmyślajcie o rzeczach ostatecznych. O śmierci, o Sądzie, o Niebie, o piekle. Polecajcie się też przez krótkie modlitwy Aniołowi Stróżowi. Odmawiajcie Anioł Pański, kiedy słyszycie dzwony. W ten sposób bracia naprawdę bardzo łatwo jest, modlić się bez przerwy. Tak właśnie postępowali święci. Modlitwa jest u Boga wszechmocna. Zostało jej obiecane wszystko. Kiedy się dobrze modlimy, otrzymamy, jak zapewnia Jezus Chrystus, wszystko. Proście, a weźmiecie. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a będzie wam otworzone. O cokolwiek będziecie prosili Ojca mego w imię moje, da wam. Potwierdza to również Zbawiciel uroczystą przysięgą. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, o cokolwiek będziecie prosili Ojca mego w imię moje, da wam. Kto jeszcze po tych słowach będzie wątpił w moc i skuteczność modlitw? Czy może stracimy nadzieję na myśl o tym, jak bardzo jesteśmy niegodni. Przecież Bóg wie, że jesteśmy niegodni i że liczymy tylko na Jego nieskończoną godność. Czy zasługi Jezusa Chrystusa nie pokrywają naszej słabości i niegodności? A choćby nasze grzech były nie wiem jak liczne i ciężkie, to On je przebaczy, jeżeli tylko będziemy szczerze pokutowali. Bóg nie opuszcza nikogo, kto z pokorą ucieka się do Niego. 

     Popatrzcie na Adama, który po swoim upadku ucieka się do miłosierdzia Bożego. Oto Pan daje mu obietnice Zbawiciela, pociesza go i podnosi na duchu. Dalej, Bóg przez proroka Jonasza grozi Niniwitom straszną zagładą. Ale kiedy Ci zaczynają się modlić do Pana, On odwraca od nich swoją każącą prawicę. Gdyby przed powszechnym potopem ludzie zwrócili się do Boga, ta klęska nie spadłaby na ziemię. Kiedy Jozue walczy z nieprzyjaciółmi, Mojżesz na górze modli się i jak długo wznosi błagalnie dłonie ku niebu, zwyciężają Izraelici. Kiedy je opuszcza, lud wybrany ponosi klęskę. A ile to razy ten Boży wódz, który prowadził żydów z niewoli egipskiej, swoimi modłami zasłania niewdzięczników przed pociskami Bożego gniewu? Co czyni Judyta, kiedy chce ocalić miasto i całą ojczyznę od strasznego wroga? Modli się i po modlitwie ucina głowę Holofarnesowi. Pobożny król Ezechiasz, ciężko chory, kiedy prorok Pański oznajmi mu, że umrze, modlitwą przedłuża sobie życie o piętnaście lat. Pokorny celnik otrzymuje w świątyni przebaczenie swoich grzechów, bo bije się w piersi i nie śmie unieść oczu ku niebu. Rzuca się do stóp Zbawiciela jawnogrzesznica, zalewa się łzami i prosi o przebaczenie i właśnie dlatego słyszy te pełne pociechy słowa – odpuszczają ci się grzechy. Dobry łotr po prawicy ma mnóstwo grzechów na sumieniu, ale ponieważ z pokorą i ufnością prosi o przebaczenie, Pan Jezus przyrzeka mu, że jeszcze tego samego dnia, będzie z Nim w raju. Nie potrafię wam tutaj wyliczyć wszystkich tego rodzaju przykładów, bo przecież wszyscy i to wszyscy bez wyjątku grzesznicy, którzy teraz są świętymi, otrzymali przebaczenie tylko za sprawą modlitwy.

     Zapytacie prawdopodobnie – wobec tego skąd to się bierze? Że pomimo tylu modlitw, ciągle jesteśmy grzesznikami i wcale się nie poprawiamy? Otóż właśnie dlatego, że modlicie się źle. Bez przygotowania i bez chęci poprawy. Często nie wiecie o co prosicie dobrego Boga. Poza tym grzesznicy dochodzili do nawrócenia, a sprawiedliwi wytrwali w dobrem przez modlitwę żarliwą. Jeżeli ktoś doznaje gwałtownych pokus, niech się mimo to modli, a z pewnością oprze się pokusie. W modlitwie człowiek znajdzie potrzebne łaski. Przez nią odniesiemy tryumf nad światem, nad czartem i nad złymi skłonnościami. Szczególnie w sytuacji cierpień i pokus uciekajmy się do Boga. Wtedy nasze krzyże staną się lekkie, a pokusy się rozwieją.

    Ale niestety, grzesznicy chociaż dobrze o tym wszystkim wiedzą, nie modlą się albo źle się modlą. Często idą spać i wstają jak nierozumne bydlęta, bez myśli o Bogu. A jeśli już się modlą to szukają wygód, opierają się na stołku albo na łóżku, odmawiają pacierz w trakcie ubierania lub rozbierania się, chodzą przy tym po domu nawołując jeszcze domowników i dzieci, wymyślając im. Nie widać u nich najmniejszego przygotowania. Skończyli modlitwę, a nie wiedzą właściwie co do Boga mówili. Gdyby im się przyjrzeć w kościele to litość ogarnia, czy pomyślą sobie, że znajdują się w obecności Bożej? Wcale nie. O, patrzą kto wchodzi, kto wychodzi. Rozmawiają. Nudzą się. Ziewają. Drzemią albo złoszczą się, że nabożeństwo trwa za długo. Niby się żegnają wodą święconą, ale robią to tak obojętnie i machinalnie, jakby nabierali wody z wiadra,, żeby się napić. Na oba kolana nie chce im się uklęknąć. Uważają, że starczy, jak schylą trochę głowę na podniesienie i błogosławieństwo. Oczami nie raz błądzą po kościele i nieraz zatrzymują się na rzeczach, które mogą ich pobudzać do złego. Ledwo co weszli do świątyni a już by chcieli z niej uciekać. Kiedy wyjdą z kościoła, hałasują jak więźniowie, których wypuszczono na wolność. Nic dziwnego, że po takiej modlitwie grzesznik się nie zmienia. 

 Skutki modlitwy więc, jak powiedziałem, zależą od sposobu w jaki się modlimy. Żeby nasz modlitw była miła Bogu i dla nas pożyteczna, powinniśmy być w stanie łaski albo przynajmniej mieć pragnienie porzucenia grzechu. Bo modlitwa grzesznika, który nic nie chce się poprawić jest obrazą Pana Boga.


Jeżeli chcemy się dobrze modlić, to trzeba się do tego przygotować. Bez przygotowania modlitwa będzie zła. Takie przygotowanie polega na tym, żebyśmy zanim uklękniemy, pomyśleli przez chwilę o Bogu i zastanowili się z kim mamy rozmawiać i o co Go prosić. Ach jak niewielu ludzi przygotowuje się w ten sposób do modlitwy. Poza tym czy Bóg udzieli wam potrzebnych łask, skoro o nic go nie prosicie i niczego nie chcecie. Tymczasem grzesznik na modlitwie bardzo często przypomina żebraka, który nie chce jałmużny. Chorego, który nie chce uzdrowienia. Ślepego, któremu podoba się jego kalectwo. Wreszcie potępieńca, który nie chce nieba i sam zgadza się na swoje piekło.

Powiedziałem, że modlitwa jest podniesieniem serca do Boga. Powiedziałem, że jest słodką i błogą zabawą stworzenia ze swoim Bogiem. Jeśli więc na modlitwie myślicie o czym innym niż o Bogu, to wasza modlitwa jest zła. Jeśli tylko zauważycie, że wasz umysł zaczyna się gdzieś błąkać, wracajcie szybko do Boga. Ukorzcie się przed Nim i nigdy nie zaniedbujcie modlitwy dlatego, że nie odczuwacie dzięki niej żadnej pociechy. Jeżeli mimo to, że doznajecie pewnych trudności, czy jakiegoś niesmaku, nie porzucacie modlitwy, to jeszcze bardziej zasługuje ona w oczach Bożych. 


Na innym świecie przez inną gwiazdę

W innym miejscu i w innym czasie

W innym stanie świadomości

W innym stanie umysłu

Wszystko było prawie idealne

Wszystko się ułożyło.

Ława przysięgłych wydała inny werdykt.

Zanim sędzia powiedział.

To nie byłem ja.

Jestem tylko zwykłym kataryniarzem (RS)

Usłyszałem dźwięk

Odwróciłem głowę

By zobaczyć...

Gdzie nikt nie jest ranny

I nikt nie jest przeklęty

I nikt nie musi się ukrywać

I wszystko jest prawie idealne

Wszystko jest w porządku

Nie ma żadnych konfliktów

Nie ma żadnych walk.

(Martin Lee Gore Perfect

przekład Rafał Struga Idealnie)

     Pewnego razu jeden ze świętych zapytał drugiego: dlaczego podczas modlitwy nasz umysł zajmuje się tysiącami jakiś obcych rzeczy, zupełnie jakbyśmy nie rozmawiali właśnie z Bogiem? Zapytany odparł: nie dziw się temu przyjacielu, to sprawa ducha piekielnego, który zazdrości nam łask Bożych, jakie otrzymujemy przez modlitwę, który doskonale wie, że nie jest nam w stanie zaszkodzić jaśli się należycie modlimy. Poza tym jest on świadom tego, że kiedy modlimy się gorliwie, doznajemy coraz silniejszego pociągu do modlitwy i coraz bardziej w niej smakujemy. Innym razem powiedział zły duch, najczęściej przeszkadza chrześcijanom w modlitwie przez to, że u jednych wywołuje ziewanie, u drugich drzemanie, innym każe się przenosić myślom ze wsi do wsi, z miasta do miasta, z przedmiotu na przedmiot. Aż nadto dobrze wiemy, z własnego doświadczenia, że tak się dzieje.

    Kiedyś pewien zakonnik przed rozpoczęciem modlitwy dawał jakieś znaki, jakby z kimś rozmawiał. Kiedy go zapytano co miały znaczyć te ruchy, odpowiedział, że przywołuje wszystkie swoje myśli i pragnienia, żeby razem z nim oddawały cześć Jezusowi Chrystusowi.

    O pierwszych chrześcijanach mówi Kasjan, że stawali przed obliczem Boga z wielką czcią, zachowując milczenie tak głębokie, jakby byli martwi. W kościele ogarniała ich święta bojaźń. Nie mieli tam żadnych stołków ani ławek. Padali twarzą na ziemię, jak oczekujący wyroku winowajcy. Ale i niebo szybko się wtedy zaludniało i w kościele było wielu świętych.

    Nasze modlitwy niech będą pełne ufności i silnej nadziei, że Bóg udzieli nam tego, o co Go prosimy. Chrystus od tych, którym udzielał jakichkolwiek łask domagał się zawsze wiary i ufności. A któż mógłby tracić nadzieję, jeśli pomyśli, że wszechmoc Boża jest nieskończona, a miłosierdzie Boże bez granic? Że zasługi Chrystusa są niewyczerpane. Że On sam modli się za nami do Ojca.

     Taką niezachwianą ufność miała niewiasta z Ewangelii, która cierpiała na krwotok. Mówiła do siebie, skoro tylko dotknę się brzegu szaty Jego, będę uzdrowiona. I rzeczywiście, kiedy Chrystus przechodzi, ona pada do Jego stóp, dotyka Jego płaszcza i natychmiast otrzymuje zdrowie. Jezus popatrzył na nią z dobrocią i powiedział do niej: idź, wiara Twoja Cię uzdrowiła. Kto ma taką ufność, ten się nigdy nie zawiedzie.

    Trzeba mieć również przy modlitwie czystą intencje i prosić w niej tylko o to, co może się przyczynić do chwały Bożej i do naszego zbawienia. O rzeczy doczesne też wolno prosić, ale tylko z tą myślą żeby przyniosły one nam lub bliźniemu korzyść duchową. Jeśli w takiej sytuacji Bóg nas nie wysłuchuje to znaczy, że czyni tak dlatego, że nie chce przyczynić się do naszej zguby. Niestety, jak często nasze modlitwy nie spełniają tego warunku czystej intencji. Św. Augustyn mówi, że nie raz tak naprawdę chcemy czego innego, nie o to, o co się modlimy. Na przykład kiedy odmawiamy Ojcze nasz, mówimy Ojcze nasz, który jesteś w niebie. Słowa te znaczą tyle co – Boże oderwij moje serce od ziemi. Spraw, żebym wzgardził rzeczami doczesnymi, żeby wszystkie moje myśli i pragnienia odnosiły się do nieba. A przecież ilu ludzi by się rozgniewało gdyby im Pan Bóg zechciał udzielić tej wielkiej łaski. Zwłaszcza w czasie prób i zagrażającym nam niebezpieczeństw duchowych musimy się modlić, żebyśmy nie upadli. Tak postępowali ci żołnierze chrześcijanie za cesarza Licyniusza, których czterdziestu rzucono w nocy nagich na zamarznięty staw. Wszyscy z wyjątkiem jednego modlili się błagając Boga o koronę męczeńską. Także św. Augustyn po swoim nawróceniu usunął się od ludzi i prosił Boga o łaskę postanowienia w dobrych postanowieniach. A kiedy był już biskupem, znaczną część nocy spędzał na modlitwie. Św. Wincenty Fereriusz, który nawrócił tyle dusz, wyraźnie powiedział, że modlitwa jest najskuteczniejszym środkiem nawracania. Że jak ostra strzała przeszywa ona serce grzesznika. 

 Tak jest moi bracia. Modlitwa może wszystko. Przez nią poznajemy swoje obowiązki i swoją nędzę. Ona nam pokazuje z jakim usposobieniem trzeba przyjmować sakramenty święte. Ona nas uczy, że życie jest krótkie, że nie należy się przywiązywać do rzeczy ziemskich. Ona budzi w nas świętą bojaźń. Dlatego św. Hugo, biskup Grenoble nieustannie odmawiał Ojcze nasz, a kiedy mu zwracano uwagę żeby się tak nie przemęczał, on odpowiadał, że wręcz przeciwnie, modlitwa sprawia mu ulgę.

    I wreszcie – niech modlitwa nasza będzie wytrwała. Niejeden raz Bóg chce nas doświadczyć i wysłuchuje nas nie od razu. Św. Augustyn przez pięć lat prosił Boga o swoje nawrócenie. Maria Egipcjanka przez 19 lat nie przestawała prosić Boga, żeby ją uwolnił od nieczystych myśli. A wy zazwyczaj tracicie otuchę i przestajecie się modlić jeśli tylko Bóg nie wysłucha was od razu. Święci postępowali inaczej. Pamiętajcie, że jeżeli Bóg nie udzieli wam tego, o co prosicie, to obdarzy was innymi, bardziej potrzebnymi łaskami. Wzorem wytrwałości w modlitwie jest dla nas Niewiasta Kananejska, która prosiła Jezusa o uzdrowienie swej córki. Pełną ufności i wytrwałą modlitwą wskrzesił też św. Makary pustelnik umarłego człowieka, żeby dać dowód, że wiara chrześcijańska jest prawdziwa. Skompromitował przez to pewnego heretyka i sprowadził na drogę prawdy mnóstwo ludzi, których tamten wcześniej zwiódł. Jeśli więc dobry Bóg nie wysłuchuje was, to widocznie modlicie się bez żywej wiary, w intencji nie do końca czystej, bez ufności albo bez wytrwałości. 


Martin Lee Gore SpeaceWalker - Rafał Struga Chodzący w chmurach?

...cdn...?

Komentarze

Popularne posty