Nie czas ... z

 

Czekam aż zapadnie noc

Kiedy wszystko jest do zniesienia

I wtedy w tej ciszy

Wszystko co czujesz to zupełny spokój

(Martin Lee Gore Czekając na noc)

    W tym miesiącu przypada wspomnienie męczennika, który według przekazów został stracony na rozżarzonym do czerwoności ruszcie, a z czasem tego Świętego uznali jako swojego patrona również przewodnicy górscy.

    Przyszły Święty zdawał się mieć problem z tym, z czym kościół katolicki nie może się uporać do dnia dzisiejszego. Chodzi mianowicie, nie tylko o jawną, ale jakąkolwiek krytykę pod swoim adresem, a wady woleli uznawać włodarze za mało ważne lub w ogóle nieistotne. Młody duchowny miał zdecydowanie inną wizję, podążał bowiem za biblijnymi naukami i nie wahał się głośno wypominać błędy kościoła.

    Ta ciekawa historia, która oczywiście ma swój dalszy ciąg, której wspomnienie przypada właśnie w bieżącym miesiącu, na dzień Jego męczeńskiej śmierci, zbiega się w czasie (przypadków przecież nie ma) z widocznym na niebie zjawiskiem. Ziemia krążąca wokół słońca napotyka na rój meteorów związanych z przelatującą tędy właśnie kometą, która w domyśle może kiedyś... no właśnie.

    Widzialnym znakiem są zatem, nazywane już od jakiegoś czasu, łzy św. Wawrzyńca, obserwowane najpierw na Dalekim Wschodzie, a kojarzone właśnie ze śmiercią duchownego.


Czuję się już lepiej

Nie spałem całą noc

Czuję jak przebija się

Światło wschodzącego słońca

...

Daleko w górze widać zorzę polarną

Nad tymi połamanymi kratami

Wyobrażałem sobie nas w przyszłym życiu

Gdzie jesteśmy superbohaterami.

(David Gahan Cover Me)


    Nie czas jednak na łzy. Trzeba, zgodnie z tym co podpowiada owad, brać się do: ora et labora!

Tomasz A. Kempis O Naśladowaniu Chrystusa

O fałszywych sądach ludzkich.

    Powierz z całą mocą swe serce Panu i jeśli w swym sumieniu czujesz się sprawiedliwy i niewinny, nie obawiaj się ludzkich wyroków. Tak cierpieć to dobro i szczęście, a dla serca pokornego i ufającego bardziej Bogu niż sobie, cierpienie takie nie jest trudne. Wielu mówi za dużo i takim nie należy zbytnio dowierzać. Nie sposób też wszystkim dogodzić. Paweł, mimo iż usiłował wszystkim się podobać i stał się wszystkim dla wszystkich, to jednak najmniej zależało Mu na tym, czy będzie osądzony przez ludzi. Wiele czynił dla zbudowania i zbawienia innych, na ile to było możliwe i ile zdołał. Nie mógł jednak zapobiec temu, żeby Go inni czasem nie osądzali, albo Go nie lekceważyli. Dlatego wszystko powierzał Bogu, który wie wszystko, oraz bronił się cierpliwością i pokorą przeciwko złym słowom i przeciw tym, którzy mu zarzucali rzeczy złe i kłamliwe i bezkarnie je rozsiewali. Niekiedy jednak odpowiadał na nie, ażeby Jego milczenie nie stało się powodem zgorszenia dla słabych.

    Kim Ty jesteś, żebyś miał się bać śmiertelnego człowieka. Dziś jest, a jutro już Go nie zobaczymy. Boga się bój, a nie będziesz się bał ludzkich pogróżek. Cóż może Ci ktoś zaszkodzić słowami, czy obelgami. Większą szkodę wyrządzi sobie niż Tobie. Kimkolwiek by był, nie zdoła uniknąć sądu Bożego. Ty miej Boga przed oczami i nie wdawaj się w kłótnie i spory, a jeśli wydaje Ci się, że zostałeś pokonany i dzieje Ci się krzywda, nie oburzaj się z tego powodu, żebyś swą niecierpliwością nie umniejszył sobie przyszłej nagrody. Wtedy raczej zwróć oczy ku niebu, spójrz na mnie, bo ja mam moc wybawić od wszelkiej udręki i pohańbienia i wszystkim odpłacić według ich czynów.

O wolności serca płynącej z czystego i całkowitego wyrzeczenia się siebie.

     Niektórzy się wyrzekają, czynią jednak pewne wyjątki, bo nie zaufali całkowicie Bogu i sami starają się zadbać o siebie. Niektórzy wprawdzie najpierw wszystko oddają, później jednak ulegając pokusie, wracają do swoich spraw. Tacy niewielkie czynią postępy na drodze cnoty. Tacy nie zaznają prawdziwej wolności czystego serca i nie dostąpią łaski radosnej mojej bliskości, chyba że całkowicie się siebie wyrzekną i każdego dnia będą siebie składać w ofierze. Bez tego nie ma , ani nie będzie zjednoczenia uszczęśliwiającego. Tyle razy już Ci to mówiłem, a teraz znowu powtarzam – zostaw siebie, wyrzeknij się siebie samego, a będziesz się rozkoszował głębokim wewnętrznym pokojem. Daję wszystko za wszystko. Niczego się nie domagaj, o nic nie zabiegaj, trwaj we mnie czystą, niezachwianą intencją, a będziesz mnie miał. Będziesz miał wolne serce, a ciemności Cię nie ogarną. Do tego zdążaj, o to proś i tego pragnij, a żebyś mógł się pozbyć wszelkiej własności i sam ogołocony iść za ogołoconym Jezusem. Żebyś umarł dla siebie i na wieki żył dla mnie. Wtedy ustąpią wszystkie próżne marzenia, niepokoje i zbyteczne troski. Wtedy zniknie również nadmierna bojaźń i umrze nieuporządkowana miłość.

    Pokonywanie siebie samego, zdobywanie każdego dnia większej mocy i stawanie się lepszym, oto czym powinniśmy się zajmować. W tym życiu z każdą naszą doskonałością wiąże się jakaś niedoskonałość, a nasze dociekania nigdy nie są wolne od mroku. Poznawanie siebie samego w pokorze to pewniejsza droga do Boga, niż zatapianie się w dociekaniu prawdy. Nie należy potępiać wiedzy, ani zwykłego poznawania rzeczy, gdyż same w sobie są one dobre i zgodne z wolą Bożą. Wyżej jednak cenić należy czyste sumienie i cnotliwe życie. Wielu jednak bardziej ceni zdobywanie wiedzy, niż dobre życie, dlatego często popełniają błędy i żadnych niemal nie przynoszą owoców lub nieliczne tylko. Ach, gdyby oni w wykorzenianie swoich wad i zdobywanie cnót wkładali tyle samo wysiłku co w roztrząsanie zawiłych kwestii, wtedy mniej zła i zgorszeń byłoby wśród ludzi, a w klasztorach nie panowałoby tak wielkie rozprężenie. W dniu Sądu z pewnością będą nas pytać, nie o to, co czytaliśmy, lecz co robiliśmy. Także nie o to, jak pięknie przemawialiśmy, lecz o to, czy święte było nasze życie. Powiedz mi, gdzie są teraz ci profesorzy i mistrzowie, których dobrze znałeś, gdy jeszcze żyli i z zapałem oddawali się studiom? Ich prebendy przejęli już inni i nie wiem, czy myślą wracają do tamtych. W życiu cieszyli się wielkim uznaniem, a teraz nawet nikt o nich nie wspomni. 


 

    Dlatego częściej mnie nawiedzaj i oświecaj mnie Twą świętą nauką. Wyzwól mnie od namiętności i oczyść moje serce od nieczystej miłości, ażebym wewnątrz zdrowy i czysty odzyskał zdolność miłowania, siłę do cierpienia i stałość w wytrwałości. Miłość wielka to rzecz i dobro nieocenione. Ona jedna lekkim czyni każdy ciężar i spokojnie znosi wszelkie niepokoje, bo dźwiga brzemię, nie czując ciężaru. A wszelką gorycz zamienia w słodycz i doskonały smak jej nadaje. Szlachetna miłość Jezusa pobudza do wielkich dzieł i rodzi coraz doskonalsze pragnienia. Miłość pragnie wznieść się wysoko i przezwycięża wszelką słabość. Miłość pragnie być wolna i obce są jej wszelki światowe przywiązania. Nie chce żeby cokolwiek przyciemniało jej wewnętrzne oko. Nie szuka oparcia w doczesnych sukcesach. Nie zniechęca się też ziemskimi porażkami. Ani na ziemi, ani w niebie od miłości nic nie jest łagodniejsze, nic mocniejsze, nic wyższe, nic bardziej rozległe, nic słodsze, nic pełniejsze, nic lepsze. Bo miłość z Boga się narodziła i tylko w Bogu, ponad wszelkim stworzeniem, może znaleźć spoczynek. Kto kocha, wzbija się wysoko, biega i cieszy się. Wolny jest i nic go nie powstrzymuje.

 


Byłem męczennikiem w imię miłości

I skonam w płomieniach

Z ostatnim tchnieniem

Zbliżając się ku śmierci

Wykrzyczę Twoje imię.

...

Wiedziałem dokładnie, w co się pakuję

Wiedziałem, że nigdy nie uda mi się wyrównać rachunku.

(Martin Lee Gore Martyr)


...cdn?...

 

 

Komentarze

Popularne posty