... Mój Olymp... z

      ... Kręci mi się w głowie. Ciężko mi jest coś pisać. Ciężko mi skupić się nad czymś przez dłuższą chwilę. Upał niemiłosierny za oknem. Siedzę przy oknie, dzięki któremu uzyskuję troszeczkę wytchnienia. A to z powodu quasi przeciągu. Zasłonięte żaluzją jedno okienko. Z drugiej strony domku, drugi pokoik, z również zasłoniętymi żaluzją, drzwiami balkonowymi. Oba otwarte na oścież, na całą szerokość, by w ten sposób łapać odrobinę wiatru, który niemrawo daje o sobie znać...


      ... Nie pozostaje mi nic innego, jak upajanie się własną niepełnosprawnością i przebywanie w ciszy i spokojnym powrocie myślami do chwil cudownych, których przecież nie brakuje. Dowodem są liczne kalendarze z poprzednich lat, skrzętnie zapisane, powiedziałbym nawet, że od deski do deski wypełnione notatkami, adresami, nazwiskami klientów, których obsługiwałem....

    ...Mieszkam teraz na wsi, tak dobrze znanej moim córkom. Czy choć przez moment czuły się tutaj źle? Pozostaje pytanie - co takiego złego zrobiłem, że świadomie z tego zrezygnowały? Co takiego Im zrobiłem? 


... Teraz ta najstarsza nawet się do mnie nie odzywa. Robiłem wszystko, co mogłem, żeby Im (całej trójce) niczego nie brakowało. Pytam więc - co takiego się stało? Proszę, niech mi to ktoś wytłumaczy.

 

.... Nie mam za dużo pomysłów na realizację siebie. Choroby, które spowodowały bardzo wiele moich wykluczeń, mają wpływ na to, że w tej chwili czekam już na to, co przyniesie dzień. Pożegnałem się już ze swoim dotychczasowym życiem, pełnym różnego rodzaju szaleństw. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czytać, dowiadywać się rzeczy, o których wcześniej za wiele nie wiedziałem. Uczyć się swojego najbliższego otoczenia, no może troszkę, wychylając się poza nie, w ten sposób, że wracam wspomnieniami do swoich środowisk, w których przecież bywałem. Nie umiem tak jedną kreską przekreślić tego, co było. Wydaje mi się, że to wszystko wciąż jest. Moje przyzwyczajenia, moje środowisko, moi znajomi, po prostu mój świat...


     ...Tutaj też jest się czymś cieszyć. Jestem tutaj nowy. Tak wiele doznań daje to, czego doświadczyć mi przyszło tutaj. Mówię o Beskidzie Niskim, do którego mnie przywlokło. Niewielkie miejscowości, bezpośredni kontakt z naturą, o którą tak wielu ludzi mówi. Postanowiłem, jakiś czas temu, oczywiście, że będę uwieczniał to, z czym w danym momencie przyszło mi się stykać. Wiele tego. W każdym elemencie należy się na chwilę zatrzymać i troszkę pomyśleć. Tak całościowo. To naprawdę nie boli. Może w którymś momencie znajdzie się pomysł na siebie?


    ...To miejsce wydaje się być idealnym do tego, żeby tutaj wypoczywać. Do tego, żeby choć przez chwilę oderwać się od codzienności. Sam to tak traktowałem. A przecież tutaj jest pięknie. Jest dzikość, jest natura. Jest wszystko, czego człowiek potrzebuje do tego, aby żyć. Mamy XXI wiek. Jest elektryczność. Jest ciągły i stały dostęp do wszechmocnego internetu. Ale przoduje cisza i spokój....


     ...Można odpoczywać. Można szaleć. Można się wygłupiać. Na głowę nie kapie. Jest co jeść. Wszystkiego, czego dusza zapragnie. Bez tego zbędnego wyścigu szczurów i wiecznego gonienia króliczka...


     ...Ani razu nie usłyszałem, jak do tej pory, że coś jest nie tak. Nigdy nie było skarg, ani narzekań. Bardzo emocjonalnie piszę o swoich myślach. Przywołuję wspomnienia i za każdym razem pojawia się w moim głosie, jakaś nostalgia, jakieś wspomnienia. A wszystko jakby, no nie jakby, tylko rzeczywiście przepełnione żalem. Powinienem się cieszyć z tego, co było. Żyję jednak w poczuciu niesprawiedliwości, że to wszystko zostało odcięte. Przecież powody były. A czy to ważne, że ja chciałem wszystko widzieć po swojemu? Widocznie źle, skoro zaistniało...

 


     ...Wariuję już. Nie dość, że choroba mnie nie oszczędza, to jeszcze całe pasmo życiowych nieszczęść na mnie spadło. Próbuję jakoś się w tym wszystkim odnaleźć...


      .... Tyle z zewnątrz przekazów i mądrości. Codziennie zewsząd widzę i czytam i słucham, że trzeba żyć i nie przejmować się tym, co było. Próbuję jakoś z tym wszystkim sobie poradzić. Teraz pojawiło się coś nowego obok mnie. Biorę udział w konkursie fotograficznym. Tyle wokół mnie niebywałych zjawisk, o których w miejskich murach, nie miałem pojęcia. Tak dałem się wciągnąć w tłum, tak bardzo zanurzyłem się w mątwie tamtego środowiska. A przecież, tuż za rogiem, właściwie na wyciągnięcie ręki istnieją jeszcze takie cudeńka...




    ...Czy do tej pory byłem ślepy? Czy pędzony różnymi wiatrami, nie dostrzegałem tego piękna, które jest tak blisko? Przyznaję się bez bicia, że za mało uwagi poświęcałem temu, aby przez dłuższą chwilę się zatrzymać. Zastanowić nad tym, co tak naprawdę jest potrzebne do życia. Teraz dzięki temu, że kiedyś wygrałem, w jakimś konkursie, aparat fotograficzny, z wielką ochotą wracam do pięknych chwil, zatrzymanych w kadrze. Ale najbardziej uśmiecha mi się mordka do myśli o tym, że jestem w centrum. I nie chodzi tutaj o centrum miasta, rynek, tylko o ciszę i spokój. Jak bardzo można się przestawić. Widzę po sobie. Nie daje mi już szczęścia wiecznie zatłoczone miasto. Twarze zmęczonych ludzi, którzy dokonując swoich wyborów życiowych, niekiedy skazani, na kręcenie się wokół własnej osi. Bez możliwości odetchnięcia świeżym powietrzem.

   ....Dzikość i naturalny bieg życia. Czego więcej chcieć? Nie ukrywam, że ciągnęło mnie do takiego życia. Zakochałem się. 




   ...Imponuje mi ilość niespodzianek, jakie odkrywam, i to tuż za rogiem. Eksponują swoją historię i ludzie, których spotykam i miejsca, do których jeździłem. Na różnego rodzaju ekstrema sobie czasami pozwalałem. Żeby wydobyć ducha z każdej sytuacji. Bo przecież życie, to nie tylko strach i jego negatywne skutki. To przede wszystkim chęć sobie poradzenia. Przecież codziennie modlę się i proszę o mądrość i siłę. Tylko po to, żeby wiedzieć, jak sobie poradzić. Dużo zawdzięczam ciszy, którą znajduję w miejscu, w którym jestem, szczególnie to, że ciągle mi mało, zarówno przygód, jak i tego, że potrafię się zatrzymać i przez chwilę zastanowić, zwłaszcza nad tym, że z każdej strony płyną odpowiedzi... a pytań niezmiennie mam mnóstwo....

     ... Przykro mi się robi na myśl o tym, że ludzie rezygnują z takiego pięknego rzemiosła, w ogóle z siebie. Na całe szczęście, tuż za rogiem, można jeszcze natrafić na różnej maści cudeńka, niektóre ręcznie wykonane. No i ta architektura. Przyznam, że kiedy ją odkryłem i zacząłem poznawać, swoją ilością mnie przytłoczyła. Potraktowałem to wszystko, jako zbędne, jako zbyt liczne, jako wręcz nachalne. Popełniłem ogromny błąd myślowy. To chyba jedyne pozostałe świadectwo. Dziedzictwo. Nie można traktować świata zgodnie z myślą, że po nas choćby potop... Tak się nie da. Tak nie wolno...
 


    ... Tutaj w Beskidzie Niskim, na całe szczęście, jest jeszcze, za czym się rozglądać i utrwalać. Mam nadzieję, że jak najdłużej... 

    

     ...Można też, udawać, że nic się nie dzieje i odpłynąć tylko w sferę wspomnień, jak na to mówią niektórzy - betonozy


     ... Napisałem króciutki tekst. Pobawiłem się zdjęciami. Pogrzebałem troszeczkę w swojej głowie. I jest mi lżej. Po pierwsze dlatego, że o wielu rzeczach mogę powiedzieć - ale to już było...


    ... po drugie, mam co wspominać i o czym mówić, bo sporo śladów w ziemi po sobie zostawiłem....

    ... nie jestem sam, oj nie jestem... aż wreszcie....


      ... Nothing Impossible teraz słyszę. Przypadek?

      Po prostu daj mi powód, jakiś znak. Potrzebuję cudu, aby pomógł mi tym razem. W głębi serca wiem, że muszę się zmienić... Nawet gwiazdy wyglądają jaśniej tej nocy. Nie ma rzeczy niemożliwych. Wciąż wierzę w miłość ... Nie ma rzeczy niemożliwych.

     Jak to się stało, że tak się od siebie oddaliliśmy? Dajmy sobie szansę, zacznijmy od początku Chcę być z tobą, móc dzielić coś. Chcę być tutaj, nie jestem tam...

 

...cdn, być może ....


Komentarze

Popularne posty