...Deja vu...z


      ... Odpisałem, bo ktoś mnie zaczepił. Jeden z rozdziałów tego, co chcę teraz napisać, nosi  tytuł "Pierwiastek miłości". Ktoś sobie zrobił nadzieję? Być może... Fragment moich wypocin wygląda tak:

    ...data (jakakolwiek)...

- tak zazwyczaj zaczynam swoje posiedzenie. Zacznę tak i tym razem. Pamiętnik do tej pory stanowił próżnię, w którą wyrzucałem swoje myśli. To, co powracało, nazywam refleksją lub, używając terminologii wojskowej, opóźnionym zapłonem. Pisanie nie jest niczym szczególnym. Owszem, ciężko jest zacząć, ale jest na to kilka sposobów. Można postawić przed sobą lusterko i w nie patrzeć, a potem temu po drugiej stronie mówić wszystko to, co ślina na język przyniesie. Można, tak jak ja w tym roku zrobiłem, powiedzmy, że to krok naprzód, kupić sobie albo po prostu wziąć telefon i zobaczyć datę i wypisywać co dany dzień przyniósł.

      Ja zaszalałem, bo zaopatrzyłem się na ten rok w „Nadziejnik”, który oprócz tego, że jest kalendarzykiem z wyszczególnionymi imieninami oraz dniami niezwykłymi pod jakimś względem (dajmy na to), albo zapisane jest, kiedy przypada dzień kota, lub temu podobne inne pierdoły.

      Nie ukrywam, że ten „Nadziejnik” nabyłem i sięgam do niego w potrzebie, bo jest dodatkowo naznaczony. Otóż utworzyli go księża jezuici, których jako zakonników, miałem okazję poznać, czytając różnego rodzaju książki. Generalnie, liczy się to, że wyszło im naprawdę dzieło. Nie biorę pod uwagę tutaj zakonników i świąt, ale ducha. Książeczka z pozoru błaha, po głębszym zastanowieniu potrafi, że użyję takiego sformułowania, wręcz zgwałcić umysł. Nie tylko ilością świąt, ale ilością kropek, czyli miejsca do zapisania. Każdy tydzień ujęty jest w ten sposób, że jest jakaś sentencja wpisana. Można się zgadzać lub nie, i traktować to jako nic nie znaczący banał, ale okazuje się, po przejrzeniu, że nawet chronologia zdarzeń następuje i to, co w nim się znajduje, tworzy jakąś magiczną strefę.

      O swoim pisaniu dużo mam do powiedzenia, na każdy temat mogę wiele powiedzieć. Każdy oddech jest jak kostka Rubika, która złożona z wielu, nawet bardzo wielu elementów, tworzy jednolitą całość. Na każdym kawałeczku można i trzeba się skupiać. Dzięki temu odzyskuję spokój. To w kulturach dalekiego wschodu jest -chi, czyli po angielsku mind, a po polsku chyba dusza, choć bardziej wypada napisać myśl. O tym innym razem. 

     Chciałaś, żebym coś Ci napisał. Zacznę tutaj, a będę kontynuował w zeszycie i chcę, aby ten zeszyt stał się kanwą, podstawą do czegoś fajnego. Spróbuj, a zobaczysz, że pozytywy płyną nie tylko z samego pisania, ale też z myślenia o tym, co i jak chce się napisać. Przyznam Ci się, że ja doszedłem do takiego etapu, w którym myśli prześcigają się w tym wyścigu, którego metę stanowi kropka na końcu zdania. Popatrz, jak długa droga przed słowem. I powiem Ci, co w tym wszystkim jeszcze jest fajne. Palce biegają po klawiaturze coraz szybciej, tak rwą się do wyrzucenia z głowy tego, co w niej siedzi.

      Pisanie stało się moim światem. Muzyka sobie pobrzmiewa. Słuchawki mam na uszach, siedzę i dopóki jest jasno, naciskam klawisze. Jakiś mój sposób na rewizję tego, co siedzi w głowie i w duszy. Mówisz mi, czy zarzucasz, że jestem wrażliwy. Jestem. Stałem się. Porzuciłem swoje branże i skupiłem się na nauce pisania. Obsługa komputera i urządzeń peryferyjnych to coś, z czym pracując w Dziale Obsługi Klienta miałem do czynienia i wiele pism do klientów musiałem tworzyć. Jest o czym opowiadać. Naprawdę każdą serię zdjęć mógłbym opisać, tworząc obraz. Zastanawiałem się nie raz, po co mi to? Pytanie łatwe, odpowiedź trudna. Nie z nudów, nie żebym coś robił i bawił się słowami. Kiedyś wpadłem na pomysł, że napiszę książkę. Brakuje mi pomysłów, brakuje mi tego czegoś. Biorę udział w kursie pisania powieści, bo na to mam ochotę. Kocham historię, kocham barwne opowieści pod tytułem wielkich bitew. Czytam, rozmawiam z ludźmi i zamiast pytać ich o ich problemy, obserwuję ich emocje. Coraz mniej ludzi mówi o tym, co czuje, dlatego się przyglądam.

      Tobie też się przyglądam i widzę i komentuję. Jeśli zechcesz, jeśli pozwolisz na to, o to od początku Cię prosiłem - zostań moją książką. Chciałbym się z Tobą podzielić słowotokiem, chciałbym pisać to, co widzę, bo dużo widzę.

      Obejrzałem film niedawno. Akcja w Indiach. Żołnierze hiszpańscy w poszukiwaniu złotej wioski. Bieda, ubóstwo, konflikty międzyludzkie, zależności, historia, krajobrazy. Cudo. Tylko trzeba klatkę zatrzymać i zobaczyć co przedstawia. A mi się podoba. Takie grzebanie w obrazie.

     Identycznie jest z Tobą. Spieszysz się, gubisz siebie samą. Stoisz w kolejce w sklepie, bo musisz coś zrobić. Nie.  Ty niczego nie musisz. Zatrzymaj na chwilę siebie, zamknij oczy, odpręż się. Dziwisz się, że jesteś chora i wydajesz pieniądze na to, na co tak naprawdę nie musisz. Ty niczego nie musisz. Kręcisz się w przeręblu spraw i wydaje Ci się, tak wydaje Ci się, że jesteś w porządku, bo załatwiasz sprawy czyjeś. Spójrz jednak na siebie. Piszesz mi, że krytykuję. Tak, krytykuję. Widzę sposób na wyleczenie Ciebie. Spokój i cisza. Nawet nie wiesz, jak bardzo pisanie odpręża. Spróbuj. W zeszycie, który chcę, żebyś mi przyniosła, chcę, żebyś zadała pięć pytań. Na wstępie je zadaj, a ja dam Ci próbkę tego, ile czasu i w jaki sposób wykonam to dla Ciebie. Chcesz ze mną popracować, ja nie proponuję Ci niczego, poza czasem i spokojem.

      Chcesz wiedzieć? Pytaj i niczego się nie bój. Ja z tego, co napisałem, stworzyłem coś, co się komuś spodobało. To nie jest tak, że zapłaciłem, to mi wydadzą. O nie jest to tak proste, jak Ci się wydaje.

     Chcę spróbować swoich sił, zanim zaczną się warsztaty, zacząć się przygotowywać - wartości osobiste a szczęście. Co to jest? Przecież ja żyję, choć zdrowie mam w stanie takim, jakim jest. O tym też będzie pisane.

      A gdy już wykształcę się na tyle, że ktoś uzna, że już czas na powieść, będzie mi miło, gdy stworzę powieść.

      Ciemno się zrobiło i w klawisze trudno mi stukać. Spróbuj odpowiedzieć na to. Odłóż wszystko i zrób to dla siebie. Wykąp się, zjedz coś, a zobaczysz, jaka będzie reakcja w domu na to, że Ty o siebie zaczynasz dbać. Proszę, zrób to...

   


... Życie jest za krótkie, by się bawić w myśli smutne...

... Nie ma szczęścia w lustrze...

... Nie szukaj w sobie winy, nie ma skutku bez przyczyny....

... Bo wszystko, co masz i wszystko, co wiesz...

... to Twoje serce, gorąca krew...

... Zmagam się ze swoimi problemami zdrowotnymi. To fakt, który nie pozostawia żadnych wątpliwości. Ktoś jednak powiedział, że jak Cię widzą, tak Cię piszą. Tak właśnie się czuję. Z jednej strony słyszę zdziwiony głos dziewczyny i związane z tym niedowierzanie - jak to? Ty w szpitalu? I przecież nie ma dalszego ciągu ta dziwna rozmowa. Nie ma pytań o to, co mi dolega. Jaka jest przyczyna hospitalizacji? Jakie są przyczyny i jakie mogą być skutki chorób, których doświadczam. 

     Teraz powtórka z rozrywki. Stwierdzone zostało przez kobietę, która twierdzi, że mnie zna, że przecież wózek, na którym jeżdżę, to moja fanaberia. Wymyśliłem sobie i z tego dobrodziejstwa korzystam. A jakże? Wymyśliłem sobie. Wszystkie konsekwencje mojego stanu zdrowia, to tylko mrzonka. Rzeczywiście jakiś film fabularny, na którego temat wpadłem i wykorzystuję. 

 

09.07.2021 około 16:30

... Nie chcę z Tobą rozmawiać, bo się Ciebie boję.

... Czego się boisz? Czy zrobiłem Tobie coś złego?

... Mi nic nie zrobiłeś, ale mamie...

... Widziałaś coś? Co takiego się stało?

... Ona się kręci, więc przerywam tę rozmowę...

     ... I to ja jestem ten "dziwny". Nie będę już walczył o prawdę, ona sama się obroni. Mnie jest po prostu przykro, raz z powodu takiego mnie traktowania. Dwa to, że nic z tym się z tym nie robi. Chyba założę sobie tabliczkę - uwaga zły ja...

 16.07.2021 około 16:00

Chciałem dziecku powiedzieć (tylko przez telefon), że bardzo się cieszę z faktu, że jest już o rok starsza... Niestety nie mogłem. Nie pozwolono mi połączyć się z córką... Przeżyjmy to jeszcze raz...

23.07.2021 około 16;45

Już jest po czasie, który miałeś wyznaczony na kontakt z dzieckiem. Ona jest na wakacjach. I nie ma z Nią kontaktu.

Jak Ty się z Nią kontaktujesz? Przecież macie ze sobą kontakt. Podaj mi, proszę.

Nie. 


I znów jestem na smyczy, bo ktoś tego chce. I znów siedzę jak mysz pod miotłą. Mogę sobie poruszać palcem w bucie. Bo po co mi gniew i złość?

 

... Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą...

...Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały...

Sztywny Pal Azji - Wieża Radości, Wieża samotności...


 

Komentarze

Popularne posty