Rurka... z...
... Miałem
dzisiaj nie pisać. Rezygnuję powoli ze wszystkiego. Dzisiaj na
papierze toaletowym pojawiła się krew. Zabrzmi to niczym scena z
horroru. Być może to już zbyt intymne uzewnętrznienie, ale nie
wytrzymuję napięcia. Nie jestem fachowcem i nie będę posługiwał
się słownictwem medycznym, czy fachowym. Choruję na nowotwór i na
moje pytania ostatnio, jak się rzeczywiście choruje na tę akurat
chorobę, otrzymywać zaczynam odpowiedzi. Nie pytam ludzi obcych,
czy znajomych. Pytam się tego drugiego. Czy jest nim ktoś, czy jest
nas dwóch? Przysięgam, że wiedzy i informacji na ten temat
posiadam wiele, ale za dużo, chyba żeby jakieś zdanie wyrobić,
czy wypowiedzieć na ten temat. Jest nas dwóch. Bezsprzecznie. Jeden
z drugim rozmawia. Jeden z drugim trzymają się za ręce. Bliźniak.
To zobowiązuje. I niech sobie mówią i myślą ludzie. Jestem wśród
ludzi i w ogóle w miejscu dla ludzi z chorobami psychicznymi. Różne
są, bardzo różne są przypadki. Rzeczywiście są ludzie oderwani
od rzeczywistości. Są alkoholicy. Są różnej maści odmieńcy. No
i jestem ja. Zasłużyłem na świat, w którym się znalazłem. Nie
ma sprawy. Podoba mi się. Kalejdoskop wrażeń i kolejne
doświadczenie życiowe. Bardzo mi się podoba. Dotychczas żadna
karuzela nie była w stanie dostarczyć mi tylu wrażeń, które
przeżywam teraz. Mam tutaj wszystko. I najważniejsze – znajduję
się pod opieką. Mam poczucie tego, co się dzieje i w jaki sposób.
Wiele fikcji zauważam i dochodzę do wniosku, że rzeczywistości
jest wiele. Kontekst pomocy figuruje na papierku tylko. Organizacja
procedur ogranicza się do realizowania kolejnych inicjatyw przez
ludzi. Chodzi mi o personel. Pojedyncze osoby, może by i chciały
pomóc, ale są w systemie, który pozwala na działanie w zgodzie z
góry ustalonymi zasadami. Pracowałem w pogotowiu gazowym. Moje
doświadczenia życiowe nauczyły mnie, że pomoc zupełnie na czymś
innym polega. Powinna na czymś innym polegać. A tutaj. Pomoc stawia
się na równi z panowaniem nad człowiekiem. Kontrola, mieć
kontrolę nad człowiekiem. A może mi się zdaje, może to ja
wymyślam coś, co nie istnieje. Czepiam się szczegółów i robię
z siebie niepotrzebnie ofiarę...
... Krew
pojawiła się i o dziwo, nie zmartwiłem się. Szykuję się już, i
to nie do podróży. Wiem, że niewiele zostało czasu. Tak czy inaczej, pójdę sobie stąd. Tylko najważniejsze jest, przynajmniej
tak to odbieram, pozostać sobą. Usłyszałem dzisiaj, że na
zewnątrz wyglądam jak wilk, natomiast łagodny jestem jak baranek.
Czy ludzie mnie się boją? Dlaczego? Czego się boją, jeśli
rzeczywiście tak jest?
Skoro
czeka mnie przygoda, to chcę ją przeżyć. Z pewnością spodziewam
się zupełnie czegoś innego, niż do tej pory. Wyobrażenia sobie
nie wyrabiam. Staram się być trwałym przy tym, co w sobie
wykształciłem. Tyle przecież w życiu doświadczyłem. Tyle razy
gdzieś się przemieszczałem i niewątpliwie, coraz bardziej się
przekonuję, że takie zmiany czemuś mają służyć. Czy to jest
szlifowanie mnie? Czy sprawdzanie? A może kolejna szansa na
poprawienie siebie? Coś w tym jest.
Pamiętam
czasy dzieciństwa. Kolonie i obozy. Ja w środku. Zawsze z ludźmi.
Różnie bywało. Bardzo różnie. Jugowice niedaleko Wałbrzycha.
Puck nad Zatoką Gdańską. Wyczółkowice niedaleko Nowej Soli.
Połonina w Bieszczadach. Bóbrka – obóz wędrowny trasą odkrywcy ropy
naftowej. Drugi obóz wędrowny nad morzem. Ktoś zapyta, po co? Nie
raz padało pytanie. Moja odpowiedź jest taka sama. Nadmorskie trasy
uważam, że były trudniejsze niż te podgórskie. Co innego rajdy
piesze. 50 km dość intensywnego marszu. No ale po coś tam
poszedłem. Nie miałem na celu leżenia. Chciałem się zmęczyć i
otrzymałem to, czego chciałem. Super. Może pominąłem coś, ale w
tym momencie to się nie liczy. Nie chodzi mi o szczegóły, choć na
temat każdego wyjazdu mogę napisać, czy powiedzieć bogatą
historię. Nie chodzi mi też o to, żeby się przechwalać. Wydaje
mi się, że najważniejsze jest bogactwo doświadczeń, których
miałem szczęście doświadczać. Ludzie naprawdę z różnych
środowisk i różnej maści, że tak powiem. Nikt i nic mi tego nie
zabierze. Pytanie się nasuwa tylko – po co to wszystko? Dlaczego
doświadczałem tylu środowisk i tylu emocji?
... Pisałem
ostatnio o podróżach swoich. I tak napomniałem o Tomaszu, że się
tak wyrażę – Tomasz,
co masz? Tak będę Jego
określał. I choć wydaje mi się, że to epizodyczna znajomość,
to jednak muszę przyznać, że wrażenie na mnie zrobiła. Kolega,
którego poznałem przypadkiem, jak w życiu moim wszystko.
Pracowaliśmy razem gdzieś tam. To on wymyślił mi ksywkę Rurka.
Tylko i właściwie po to, żeby odróżnić nas, bo było nas dwóch
Krzyśków na wyjeździe na Jamał.
Muszę
się skupić na wydarzeniu, które niewątpliwie zadziałało na mnie
w sposób taki, że dodało mi natchnienia do myślenia nad tematem –
czy rozkazy lepiej jest wykonywać, czy wydawać. Postawiłem sobie
pytanie i zastanawiam, po której stronie jestem ja?
...Jechaliśmy
przez Gdańsk. Gdy okazało się, że odwołane zostało zlecenie
gdańskie, obaj, jako kibice, postanowiliśmy, żeby podjechać pod
stadion Lechii Gdańsk
i z bliska, może od środka zobaczyć bursztynowe cudo. Tylko z
zewnątrz się udało, ale jednak.
... Gdy wyjeżdżaliśmy spod stadionu, przejeżdżaliśmy obok pomnika na cześć wydarzeń w Gdańsku. Z tego co wiem z historii to i w 1968r i w 1970r działy się w Gdańsku ekscesy. Tomasz, nie pamiętam już - których, ale pochwalił się, że brał w nich udział. Stał po stronie tych, którzy otwierali ogień. Zapytałem, czy ma kogoś na sumieniu. Uśmiechnął się tylko. Nabrałem do człowieka szacunku jeszcze większego. Wiem, że jest emerytem. W stopniu pułkownika zakończył służbę. Nigdy nie pytałem o szczegóły. Wiem, że miał powiązania z Koszalinem i Jelenią Górą. Wiem, że jest kibicem Lecha Poznań, przede wszystkim z uwagi na to, że tam mieszkał. A teraz jest we Wrocławiu. Pod wieloma względami się różnimy. Weźmy pod uwagę, chociażby drużyny, za którymi stajemy. A tutaj taka przypadłość. Trudno mi się wypowiadać na tematy szerzej. Ani przez moment nie doszło między nami do sprzeczki, czy niezrozumienia. Mogę śmiało powiedzieć, że rozumieliśmy się bez słów. Dziwne uczucie. Co tak naprawdę się zadziało? Temat do rozebrania? Chyba nie. Nie chcę i nie będę. Zaistniało coś, o czym nie chcę mówić. Więź? Z całą pewnością szacunek i z tego miejsca mogę jedynie pozdrowić Tomasza. Nie zapominam podziękować za wszystko. Dziwna znajomość. Podobno wszystko można wytłumaczyć. Ja nie chcę. Podoba mi się. Szacunek – podsumuję jednym słowem i znajomość i wydarzenia i w ogóle osobę...
... Inspiracją
dla mnie stają się słowa usłyszane dzisiaj. Melancholia jakaś
mnie dopadała, czy co? Uczęszczam, tutaj w DPS'ie na art terapię.
Jak już kiedyś wspominałem, muszę coś robić. Najpierw zająłem
się biblioteką. Katalog zrobiłem wszystkich pozycji, które
znajdują się tutaj. A później skupiłem się na rysowaniu.
Chciałem i nadal chcę się nauczyć rysować. Teraz skupiam się na
rysowaniu. Niewiele osób wie, a ja nikomu nie wytłumaczę i nawet
mi się nie chce mówić o tym, co się wydarzyło, ale przecież nie
tak dawno jeszcze, nie byłem w stanie ołówkiem narysować linii
prostej. Miałem problemy z napisaniem słowa. Podpisywanie się
przyszło z czasem. Tutaj skupiam się na rysowaniu kredkami. Są
tacy, którzy uważają, że to robota dla przedszkolaków i kpi z
nas. A tutaj, nie dość, że odbywa się rehabilitacja, moja na
przykład, to jeszcze zajęcie to wymaga skupienia. A nie ukrywam, że
nie tylko przyjemność to zaczęło sprawiać, to jeszcze zaczęło
mi zależeć. Dlatego koncentruję się i staram się dawać z siebie
wszystko. Warte podkreślenia znów są – środowisko, a więc
towarzystwo, spokój i ćwiczenia. Skupienia, uwagi, ostrożności,
siły. Nie będę o innych pozytywnych i oczywiście negatywnych
rzeczach tutaj. Sprowadzę akapit do krótkiego podsumowania. Panie
terapeutki podkreślają to, że pracujemy i dzieła,
które wychodzą od Nas (Arek i ja) są coraz bardziej doszlifowane i
należy to wystawić. No może.
... zdjęcie z 2011 roku, ale jak cały ja ...
... W trakcie dzisiejszych zajęć
zwrócił się do mnie kolega Grzesiek. To On właśnie wypowiedział
się na mój temat, że jestem owcą w wilczej skórze. Nie ukrywam,
że wzbudził we mnie uśmiech. Nigdy nie przypuszczałem.
... Kolejny akapit, który muszę
rozpocząć, to ujęcie słów osoby, do której docieram, na
przykład swoim blogiem. Po obiedzie dalszy ciąg. Teraz przerwa.
...cdn...
Komentarze
Prześlij komentarz