... Biadota... z
... czyli proste ujęcie skrzydlatych słów, a jeszcze inaczej curriculum vitae, :).
Od
wczoraj bardzo dużo się zmieniło. Wskazówki znów się przesunęły
naprzód. A może do tyłu? Już teraz rozumiem, że to tylko znaki
umowne. Życie to tylko zdarzenie ujęte w jednostce czasu.
Zwariowałem już zupełnie. Kilka zmian następuje. W pokoju, w
którym mieszkam, już wiem, że nie mogę ufać nikomu. Nic mi nie
zrobił człowiek. Nie odzywa się, to niech się nie odzywa. Ja będę
szedł swoją drogą i nikomu nic do tego. Przykro mi, ale nie będę
podejmował tej rękawicy. Wydaje się Panu A..., że mnie
wykiwa, że wypić się nie udaje, a sam, przecież widzę,
nietrzeźwy chodzi. Wydaje Mu się, że nie poznaję. Naprawdę z
niejednego pieca chleb jadłem. Reguł przestrzegam swoich i ich będę
się trzymał. Na całą resztę mam, po prostu wywalone, że się
tak wyrażę. Prowokacjom też żadnym się nie dam. Nikt i nic mi
nie zrobił. Jak zrobi, to wtedy głośno o tym w oczy powiem. Za
świeży tutaj jestem. Mój układ nerwowy jest w stanie takim, jakim
jestem ja cały. Zabite są we mnie emocje pewne. Może to nowotwór,
który mnie trawi. Może to wojna, na której się znajduję.
Przeciwników mam wielu, wręcz wrogów, którzy oczekują, że
spełnię Ich oczekiwania. Jedna żona ciągle chce i ciągle Jej
mało. Wczoraj otrzymałem telefon z posterunku z informacją o tym,
że moja była już żona, znów nadaje na mnie. Znów się znęcam i
nękam osoby. Tym, że żyję? No cóż. Arcybiskup, którego
słucham, wypowiedział bardzo wyraźnie – macie uszy i oczy, to
słuchajcie i patrzcie. Coś w tym może być. Wydawać się to może
bardzo prawdopodobne. Najbardziej zadziwia mnie fakt, że nawet gdyby
rzeczywiście chodził po ziemi, to pozostałby niezauważony. Ludzie
mają o wiele bardziej skomplikowane problemy. Widzę to z pułapu
mieszkańca Domu Pomocy Społecznej. Interesy własne, takie jak
czubek własnego nosa. Zostało wypowiedziane, nie po raz jedyny.
Proszę Cię – wybacz Im, bo za prawdę, nie wiedzą, co czynią...
Ja
absolutnie nie mam się za żadnego proroka, czy jasnowidza. Znajduję
się w miejscu dla psychicznie chorych i na równi z Nimi siebie
stawiam. Jestem wśród swoich. To są ludzie. Tacy są. Zaśpiewane
zostało, w co głęboko się wsłuchuję – wolna
wola. Zaintrygował mnie
dzisiaj kolega. Coś wymamrotał, ale doszły do mnie słowa. Coś o
Chrystusie było. Nie będę pytał, bo nie o to chodzi. Zastanawiam
się tylko, co we mnie widzi człowiek. To nie po raz pierwszy,
przecież. Moja mama to samo mówiła. Nie stawiaj siebie na równi z
Nim. Nawet przez myśl mi nie przeszło. Każdy jest sobą i tego
oczekuje od Niego On, Najwyższy. Jedyny ojciec, choć sam osobiście
nie rozumiem chyba do końca tej funkcji. Chodzi chyba o to, że w
każdej najgorszej chwili potrafi mnie osądzić...
... Leczenie
to też ewenement. Kraniotomia potyliczna. Uszkodzony przez nowotwór
mózg. A ja wciąż oddycham, mówię, widzę, myślę. Cuda
wyprawiam. Mógłbym narzekać i się pienić. Za co? Za to, że mogę
codziennie doświadczać tego, co piękne? Podmuchy wiatru, opady
atmosferyczne, kolor gleby spowodowany ilością opadów. Cztery
żywioły – ogień, woda, ziemia i powietrze. A w tym wszystkim ja.
Piękne. I z tego mam zrezygnować, skoro tyle otrzymuję? Dlaczego?
Czasami nie mam siły. Czasami proszę, żeby to wszystko, co mnie
otacza się skończyło, przynajmniej dla mnie. A przecież to nie
zniknie. Dalej będzie się toczyło. Swoim rytmem, z góry
ustalonym. Utworzonym po to, żeby ludzie korzystali dla siebie. A
skoro, zgodnie ze swoją wolą, kierują się swoimi wygodami, no
cóż. Nie powiem, że nie mój cyrk, bo sam się w nim kręcę. Moim
zadaniem jest wobec tego, robienie dobrze. Mądrość została do
głowy po to włożona, żeby z niej teraz czerpać. Bardzo o to
proszę. Siły i mądrości potrzebuję. Dużo jej wokół, jednak
czasami mi ich brakuje. Przepraszam. Za siebie...
... Dane
osobowe na pierwszy ogień. Usłyszałem ostatnio taką myśl. Kto
wystawia swoje życie na rynek i w sposób jawny mówił o swojej
prywacie, nie nadaje się na polityka. Odpowiadam słowami, które
gdzieś z tyłu głowy siedzą. Kto jest bez winy, niech pierwszy
rzuci kamieniem. Dlaczego mam się kamuflować i po co ukrywać?
Udawać kogoś kimś się nie jest, jakie to proste. Z drugiej
strony, zawsze mogę umieścić zdanie, i to chyba zrobię, jeśli
ktoś rzeczywiście mnie sprowokuje...
...Wszystkie postacie są fikcyjne,
a ich zbieżność do osób jest przypadkowa. I co teraz? Czerwienić
się będzie ten, kto potrzebuje i kogo bezpośrednio to uderza...
...Stan
cywilny. Jeszcze żonaty. Po raz drugi. Ze mną jednak nie da się
normalnie tworzyć związku. Pisałem już kiedyś. Kupię sobie na
starość psa. Jakoś te mnie lubią. Człowieka drugiego nie chcę
narażać na niebezpieczeństwa ze mną związane, a tym bardziej
prosił kogoś, czy zmuszał do życia obok mnie...
...Narodowość
– polska. Nie jest to takie oczywiste. Budzą się we mnie
separatystyczne myśli. Wieczne podziały między Polakami. Tak
jestem Polakiem. Urodziłem się i wychowałem na Dolnym Śląsku, w
ogóle na Śląsku. Nie dzielę na dolny i górny, czy opolski.
Podziałów ktoś dokonał, niech odpowie sam, po co?...
...Miejsce
zamieszkania – obecnie Dom Pomocy Społecznej w Nowym Sączu.
Wcześniej Wrocław Popowice, Wrocław Krzyki, ja to określam Wandy.
Przez moment Poręba Radlna. Przez moment Zalasowa. Każde z tych
miejsc zasługuje na oklaski. Wokół nich tyle historii się
wytworzyło i tyle przygód było. Odnotować muszę każde z tych
miejsc, zasługują na to...
...Ale lipa... :)
...Pszczoły też ludzie, im też się coś należy... :)
... Życie zawodowe i jego początki
związane z trudami życia w domu. Widziałem problemy rodziców i
Ich sposób na radzenie sobie w takich sytuacjach. Nie chciałem być
gorszy. Od zawsze szukałem czegoś, żeby po pierwsze poznać świat
pracy, dwa to gdzieś się zaczepić i zarobić. Za najważniejsze
uznaję fakt, że zgodnie z przekonaniem – rób to, co kochasz,
chciałem znaleźć dla siebie coś, czemu oddałbym się w całości...
... Były przygody związane z
firmami Cezas, Adams. Pracowałem na budowie. Pamiętam jedne ferie w
Technikum. Czasu nie zmarnowałem, tak mi się przynajmniej wydaje.
Zajęcie znalazłem. Ochotniczy Hufiec Pracy istniał kiedyś
jeszcze. Za pośrednictwem OHP'u podjąłem się pracy na budowie,
nie pamiętam już dzisiaj, kto stał za zatrudnieniem nieletnich,
nie posiadam żadnych dokumentów pisanych z tamtego okresu.
Natomiast doskonale pamiętam okoliczności zdarzenia i wiele
szczegółów mógłbym powiedzieć. Doświadczyłem ciężkiej
pracy, ale także nabrałem przekonania, że budowlanka, choć trudna
niejednokrotnie i ciężka, to jednak popłaca, zwłaszcza jeśli
chodzi o finanse. O relacjach międzyludzkich, kształtowaniu się
charakterów człowieka w obliczu zbiorowego wykonania prac,
trudności meteorologicznych, pogodowych, mógłbym wiele powiedzieć.
Nie tym razem. W kręgu fascynacji pozostaje niezmiennie
umiejscowienie obiektu, przy którym dane mi było pracować. Często
później, pracując jako taksówkarz i odbierając klientów z
adresów, wracałem myślami i wspomnieniami do spędzanych tutaj
chwil. Ważne było i jest dla mnie to, że może dla kogoś to nic,
ale jakże ważne stało się pozostawienie czegoś po sobie na
świecie.
Uśmiecham się do myśli, że odrobina mojego potu, a
czasami krwi, tkwi w miejscach, a ja znam wiele tajemnic i trochę z
przeszłości miejsc. Podoba mi się...
Wiele
wpływu na takie ukształtowanie mnie, związane ze szczególnym
zwracaniem uwagi na miejsce, w którym się jest, miała moja praca,
pod szeroko pojętym hasłem gazownia.
Zanim trafiłem pod obróbkę ludzi, którym tyle zawdzięczam, przez
rok czasu przechował mnie, że się tak wyrażę Grulat.
Pan Norbert i Pan Andrzej, jeszcze wtedy razem. Połączeni ze sobą
umowami i razem tworzyli przedsiębiorstwo, w którym zaczynałem
swoją karierę
zawodową. Nie powiem, wiele zawdzięczam Panom. Bardzo Im dziękuję.
To był intensywny dla mnie rok, z którego niewiele pamiętam. Z
pewnością wymaga Grulat
umieszczenia na mojej liście pracodawców, z uwagi chociażby na to,
że z otwartymi rękami przyjęli mnie z powrotem, w momencie, w
którym potrzebowałem, tuż po gazowni.
Myślę, że najwięcej wspomnień związanych jest z budowaniem
relacji międzyludzkich i tworzenie świata własnego biznesu,
sposobów zarządzania ludźmi, także czysto ekonomiczne aspekty
powinienem wyróżnić, ale także jakże istotne kwestie zaufania
ludzkiego i pomocy drugiemu w takich okolicznościach, na jakie
pozwalał Grulat.
Warte podkreślenia w tym momencie jest moja roczna przygoda i
zawieranie nowych znajomości, powrót na stare śmieci i przygody
związane z dalekimi podróżami i odpowiedzialnością, ale także
osoby Maniusia z Bursy, samego Pana Norberta i Jego syna Sebastiana.
To tematy na kolejne rozprawki, na kolejne rozebranie na części
pierwsze wydarzeń i związanych z nimi osób. Istotne dla mnie
doświadczenia. Niewiele o nich mówię, a jednak były i są kolejną
kartą w talii, która nazywa się Krzysztof Domagała...
... Na
uszach ..if
you try walking in my shoes.....
Przypadek? W kółko to samo, ktoś powie. A niech sobie mówi....
...Dolnośląski
Okręgowy Zakład Gazownictwa – DOZG,
tak widniało nawet w dowodzie osobistym, czerwonym najpierw
(tymczasowym), a potem w zielonym. I znów kawał czasu za mną.
Podsumuję ten czas jednym zdaniem, cytatem, który wyryty jest na
kamieniu, który uparcie stuka pod koszulką – Domagała
nas nauczył, to teraz my nauczymy Domagałę.
Mój ojciec był nauczycielem przeważającej większości ludzi, w
ręce, których wpadłem. I to Im zawdzięczam najwięcej. To właśnie
ludzie oszlifowali mnie, polewając przygodami, jakie zgotował los...
...13 07 - no właśnie, według niektórych, coś te cyfry znaczą...
... Dolnośląska
Spółka Gazownictwa
i ja, jako pracownik administracyjny. Wyłowiony ze środowiska... no
cóż, świat składa się z takiego gdyby.
Pracowałem sobie i pracowałem, a zachciało mi się, nie wiadomo
czego. Taka miała być droga i szedłem nią. Z podniesiona głową,
bo ludzie widzieli we mnie coś, sam się dziwię. Zastanawiam się
nad jednym. Pomimo problemów w życiu rodzinnym, tutaj naprawdę
dawałem sobie radę. Efekty były, nie można powiedzieć, że nie...
... Dolnośląska
Spółka Gazownictwa,
a ja w niej, już jako pracownik
ds. obsługi klienta.
Wcześniej biuro
techniczne sieci.
Poważna rola, poważna funkcja. Dla mnie, jak woda na młyn. Ze
swoją widzą i narastającą ciekawością szerokości branży w
teorii, a w praktyce tak bardzo przypięty do swoich
gazociągów i instalacji, czasami wręcz wciśnięty pod ziemię...
...PGNiG
S.A Gazownia Wrocławska
ze
mną w roli pracownika do spraw obsługi klienta. I choć wiele
przeobrażeń firma przeszła, a ja nie poszedłem już dalej.
Upadłem. Nie dostosowałem się do zmian, które panowały.
Propozycji nie miałem. Dlatego, na podstawie swoich doświadczeń, z
własnego podwórka, na podstawie własnych przeżyć, śmiem
twierdzić, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. Nie mogłem
inaczej postąpić. Miałem świadomość posiadania dzieci. Wiem, że
podstawą spotykania się z Nimi jest niezawodna alimentacja. Dążyłem
do tego, żeby realizować stawiane przed sobą cele. Praca na kilku
etatach. Gazownia, prywata i jeszcze solarium...
...Słoneczne
Studio Kosmetyczne
to działalność, którą w teorii prowadziła moja żona i to od
Niej zależały decyzje. Tyle teorii. W praktyce, wszystko
zorganizowałem sam. Wynajęcie lokalu (serdeczne pozdrowienia dla
Pani Sylwii), modernizacja, wyposażenie w sprzęt niezbędny do
funkcjonowania solarium. Maszyny – jedną przywiozłem osobiście
ze Słupska, drugie przyjechało. Nadzorowałem montaż urządzeń.
Zajmowałem się reklamą, osobiście roznosiłem ulotki w
sąsiadujących blokach. Udało się. Otwarcie, może nie huczne, ale
nastąpiło. I wtedy bach i nastąpiło coś, czego się nie
spodziewałem. Trudno mi dzisiaj mówić o tym, co tak naprawdę się
wydarzyło. Na skutek niedomówień doszło do zamknięcia lokalu,
który już przed świętami Bożego Narodzenia, radziło sobie. Nikt
o zdrowych zmysłach nie zamyka solarium tuż przed sezonem. Nikt. A
tutaj proszę. Rodziny też się nie udało uratować. Skutki bitwy
odczuwam do dzisiaj. Wojna z siłami, których pojąć nie jestem w
stanie. Ofiary już są. To dwie dziewczyny. Alicja i Oliwia. To One.
I z przykrością stwierdzam i przyznaję się, że jednym z powodów,
przez które mają tak, jak mają, jestem ja. Odpowiadam za to
osobiście i nie mam nic na swoje wytłumaczenie. To osobna historia.
Myślę, że gdyby ktoś chciał i przeanalizował całość
obiektywnie, całkiem niezły dramat można stworzyć. Nie trzeba
tworzyć, życie już napisało. Tylko trzeba tę historię dobrze
ubrać. Dalsze losy, i te prywatne i zawodowe, to efekt domino.
Niebezpiecznie jest tworzyć coś nowego, mając na sobie klątwę.
Używam zwrotu rodem z powieści fantastycznych, ale tak się dzisiaj
czuję. Popełniłem błąd życiowy. Już wtedy trzeba było...
mądry Polak po szkodzie...
... Powiatowy
Urząd Pracy
we Wrocławiu, tam też figuruję i to jako bezrobotny. No cóż. Kto
mieczem wojuje, od miecza ginie. Chciałem za dużo. Przykro mi...
...Grulat
przyjął mnie pod swoje skrzydła. Ponownie. Tym razem jako
kierowcę. Jeździłem wielkim busem po Polsce i rozwoziłem sprzęt
elektroinstalacyjny. Rób to, co kochasz. Prowadzenie wielkiego
samochodu, który nazwałem czołgiem. Odpowiedzialność za
samochód, za towar. Tylko ja i droga przede mną. Czasami w
nawigacji się odezwała kobieta. Raj na ziemi. Mógłbym tak bez
przerwy pracować. Jednak tylko w przypadku, gdybym był samodzielną
brygadą w życiu. A tutaj rodzina. Żona (już po rozwodzie) i dwie
córki. Miałem ochotę dawać z siebie to, co potrafię. Udało się
i trafiłem na AmRest.
Współpraca z Nimi wymagała organizacji i tak stworzyłem swoją
firmę, po raz wtóry...
...Przedsiębiorstwo
JK Krzysztof Domagała.
W zakresie swojej działalności ujałem wszystko to, czym do tej
pory się zajmowałem. Usługi konserwatorskie, w tym prace budowlane
lekkie (malarskie, stolarskie, ślusarskie) ukierunkowałem pod
współpracę z AmRest, właściciela takich restauracji, między
innymi jak KFC, PizzaHut, Starbucks. Wykonywałem drobne prace na
instalacjach elektrycznych. A gazownictwo traktowałem priorytetowo.
Instalacje i sieci gazowe – projektowanie, budowa, odbiory.
Przeglądy instalacji gazowych stały się codziennością. Miałem
kilka podmiotów podległych, dla których prowadziłem 24h serwis
techniczny. Oprócz tego współpracowałem z SITPNiG w sprawie
legalizacyjnej wymiany gazomierzy. Kręciło się. Nie narzekam.
Dokładałem starań, aby szło, nie tylko jakoś, ale całkiem
dobrze...
...Nie
mogę nie wspomnieć o przyjaciołach i znajomych, którzy zawsze
byli obok. Ludzie, którym zawdzięczam życie, dzisiaj mogę to z
całą pewnością stwierdzić. Dziękuję.
... JK
Krzysztof Domagała, nie
ukrywam, było i opier... się, jak to ktoś powie, albo inaczej.
Odpoczywałem. Z drugiej strony, nie oszczędzałem się. Nie raz pot
lał się po …. .
...Wszystko
układało się dobrze. Moment przełomowy dla mnie, dla mojej
działalności i w ogóle dla życia, to 2012r. Ugodę podpisałem
własną krwią, że będę regularnie i w ustalonej wysokości łożył
na córki. Przez cztery miesiące wpłacałem na rachunek Ich matki,
ustaloną kwotę. A ta? Nie przyznała się i poleciała do komornika
z żalem, że nie płacę. Byłem wtedy na wyjeździe...
…
Kondratki, Włocławek, gazociąg jamalski, czyli przesył gazu z
Rosji do Europy, oczywiście przez Polskę. Jakimś cudem znalazłem
się tam. Opowieść o tej przygodzie zostawiam na inny raz. Bez
wątpienia, cały wyjazd, muszę uznać za udany i bardzo szczęśliwy,
pod wieloma względami. Jeżeli chodzi o rzecz najważniejszą, czyli
finanse, to na tym gruncie nie mogę niczego dobrego powiedzieć.
Wszystkie pieniądze z kontraktu przepadły. Była już, jak
wspomniałem, nie uznała czterech wpłat na Jej konto. Na pytania i
apele komornika nie odpowiadała, a ja płacić musiałem. Nie dość,
że zaległość się zrobiła, to na bieżąco nie byłem w stanie
płacić zobowiązań, utrzymać firmy. Na marginesie dodam, że
kobieta przyznała się do wpłaconych pieniędzy, ale dopiero dwa
lata później, gdy chciała mnie pozbawić praw rodzicielskich.
Przed Sądem w Środzie Śląskiej przyznała, że owszem, pieniądze
otrzymała, a dalsze moje losy są Jej obojętne. Nie byłem w stanie
dłużej tego ciągnąć. Nowa rodzina – druga żona (brzemienna),
działalność z zalegościami. Nie dla mnie. Jeszcze jedną próbę
podjąłem...
…
Podwykonawca dużej firmy, która ma swoje paczkomaty - InPost.
Umowa
ustna zawarta na stacji benzynowej we Wrocławiu. Jutro
jedziemy...
padło. Super. Tomasz, któremu zaufałem, elektryk z prawdziwego
zdarzenia, no i ja – robocop. Damy radę. Nie wiedziałem
kompletnie z czym będę miał do czynienia. Na dzień dobry podróż.
Bez odpoczynku, tylko rzeczywiście przejazd z Wrocławia do
Szczecina. Pierwsza robota już rano. Do zrobienia instalacja
elektryczna pod paczkomat. Na miejscu wyszło przysłowiowe szydło z
worka. Kilkanaście metrów do wykopania i ułożenia kabli. Zabrałem
się i swoje zrobiłem, co to dla mnie. Tomasz skoncentrował się na
podłączeniach i zabezpieczeniach. Kręgosłup Go bolał. Nie ma
sprawy.
W
Szczecinie przy Uniwersytecie zrobiliśmy jedną robotę, potem
doszła druga. Mieliśmy instalacje elektryczną wykonać na terenie
jednej z posesji, wraz z ułożeniem płyty betonowej. Nie ma sprawy.
Ze
Szczecina pojechaliśmy do Koszalina, potem do Gdańska, na koniec do
Inowrocławia. Zamiast kilku dni nieobecności w domu, okazało się,
że tydzień nas nie było. Zrobione wszystko, to i zarobek powinien
być dobry.
... Oszustwo,
jeszcze raz oszustwo. Oszukani zostaliśmy. Podjąłem się jeszcze
wykonania dwóch instalacji we Wrocławiu, przy Sokolej i
Gajowickiej. Zapisuję, żeby nie uleciało. Choć nie wydaje mi się,
żeby komuś by się chciało kable ściągać. Okazało się, że
zapłacone mieliśmy tylko za część roboty. Wszystkie koszty
poniesione z wyjazdem, spadły na mnie. Opłacone mieliśmy spanie i
paliwo, natomiast wykorzystanie samochodu prywatnego do celów
służbowych i wszystkie związane z tym koszty, rozmyły się. W
odpowiedzi usłyszałem, że nie mam żadnego dokumentu na
potwierdzenie tego, że w ogóle tam byłem. A zatem, jak to się
mówi zonk.
Złożyłem
doniesienie do Inspekcji Pracy, ale w odpowiedzi otrzymałem list, z
informacją, że podwykonawców firmy InPost
jest tak wielu, że na znalezienie jednego konkretnego, nie ma szans.
Nie mam więc komu dobrać się do tyłka. Tomasz rozkładał ręce i
ze łzami w oczach mówił – co
Ci poradzę?.
Przebrała się miarka. Nie było mnie w domu. Miałem przywieść
pieniądze. A tutaj ani męża, ani pieniędzy. Dość miałem.
Upadłem po raz kolejny.
O
tym, czym dla mnie były takie potknięcia, nie chcę się tutaj
rozpisywać. Drugi raz się ożeniłem. Córka Maja przyszła na
świat. Żona obiecała, że mi pomoże. Pilnowałem swoich spraw, a
jakże. Robiłem, co mogłem. Klientów jeszcze kilku miałem. Na
brak roboty nie mogłem narzekać. Żona zadeklarowała, że wytoczyć
armaty przeciwko byłej, pomoże, bo widzi, jaka jest sytuacja. A ja
nie miałem wyjścia. Pozostawiłem wszystko na inną kartę.
Zrezygnowałem z podobnych pokus, zwłaszcza, że nie kleiło się
wszystko tak, jakbym sobie życzył...
...Spotkałem
się z kolegą, który namówił mnie na zostanie taksówkarzem.
Zupełnie inny świat dla mnie. Inna branża i inna gałąź.
Podjąłem próbę, a jakże... cdn...
Komentarze
Prześlij komentarz