Niekończąca się przygoda z...

... Neverending Story to moja ulubiona bajka. Film z dzieciństwa. O wykorzystaniu wizerunku, nazwy, nawet nie sposób pomyśleć. Nigdy sam na to nie wpadłem. A teraz? Jest takie przysłowie - kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Zgadzam się. Podejmuję i tę rękawicę. 




...Jak to na meczu, oprawa musi być. Wczoraj wróciła piłka nożna. Koronawirus na tyle skutecznie wystraszył wielu, że wariatkowo wokół pełne. Ja siedzę sobie, jak we wspomnianym bunkrze. Naprawdę nic mi nie brakuje. A zatem skupiam się na wydarzeniach z minionego tygodnia. Może, i na pewno, nie w takiej kolejności i ważności jak trzeba, ale to ja ustalam porządek. A jak mawiała moja mama, jak w szafie, tak i w głowie. W szafie porządek, ale po mojemu. Przez analogię, w głowie to samo. Poukładane, ale po mojemu. Kobiecej ręki nie brakuje, choć wiem, że zrobiłaby po swojemu. Walczyć o swój porządek, wysłuchiwać narzekań, że jest, jak jest, jednak nie chcę. Nie potrzebuję Koniec, kropka. Oj, gdyby jakaś zechciała, to musi się bardzo starać. Jeżeli zechce być liderem, jak mówi mój mentor duchowy. Bo córki, to zupełnie inna bajka. 
 
     Alicja i Oliwia są już tak przestawione, że spodziewam się z Ich strony najcięższych dział. Skierują na mnie wszystkie złe moce, jakie występują w wyobraźni i na świecie. Proszę Cię Boże, nie mnie chroń, tylko nad Ich siłą popracuj. Jest nad czym pracować. Są w takiej matni, że trudno mi się bić z takim Ich podejściem. Ostatnio dużo myślałem o odpowiedzialności. Jaką ponoszę ja? Ale najpierw treść pisma z Sądu.
 
      Sąd Okręgowy we Wrocławiu I Wydział Cywilny w sprawie z powództwa mojej pierwszej żony i córek - Oliwii i Alicji przeciwko mnie - ochronę dóbr osobistych wzywa Panią jako powódkę i jako przedstawiciela ustawowego małoletnich powódek Oliwii i Alicji do uzupełnienia braków formalnych i fiskalnych pozwu przez
  • podanie numerów PESEL wszystkich powódek;
  • podanie numeru PESEL pozwanego oraz aktualnego miejsca jego zamieszkania;
  • dokładne sprecyzowanie żądania w pkt 1 pozwu poprzez wskazanie kto i gdzie konkretnie umieścił zdjęcia i dane osobowe, których powódki domagają się usunięcia (kto i skąd ma je usunąć);
  • dokładne sprecyzowanie żądania w pkt 2 pozwu poprzez podanie jakiej konkretnie treści przeprosin powódki się domagają, gdzie konkretnie przeprosiny te mają być zamieszczone i w jakim konkretnie okresie oraz uzasadnienie faktyczne tego żądania – wskazanie z jakim konkretnie zachowaniem pozwanego powódki wiążą żądanie przeprosin;
  • dokładne sprecyzowanie żądania w pkt 3 pozwu poprzez wskazanie danych (adres, numer KRS itp.) Fundacji, na rzecz której powódki domagają się zasądzenia kwoty 2.000 zł;
  • wskazanie czy strony podjęły próbę mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu, a w przypadku gdy takich prób nie podjęto, wyjaśnienie przyczyn ich niepodjęcia;
  • uzasadnienie właściwości miejscowej tut. Sądu;
  • oraz do uiszczenia opłaty sądowej od pozwu w kwocie 800 zł;
w terminie tygodniowym od doręczenia wezwania pod rygorem zwrotu pozwu.



     Pozostaje mi odnieść się do poszczególnych punktów. Do Sądu sprawę oddała przeciwko mnie, że wykorzystuję czyjeś prawa osobiste. Dziecko najstarsze jest nastawiane. Nie mogę się inaczej do tematu odnieść. Nie sposób, w moim mniemaniu, inaczej do sprawy podejść. Jak bowiem odebrać, małoletnie przecież dziecko jeszcze, w którego wiedzę nie wątpię, natomiast doświadczenie podważę, choć mogę się mylić. Skoro tyle jadu i nienawiści wylewa się już z tej małej główki, to w jakich warunkach dorasta ta panna? Do jakich celów użyłem zdjęć? Wydaje mi się, że chodzi o te na blogu, bo tylko jeden przykład mi przychodzi teraz na myśl. Przykład wykorzystania wizerunku. Na blogu umieściłem zdjęcia małoletnich i tylko Opatrzność może mnie zmusić do wycofania. 
 
     Cel mój jest jasny i klarowny i nie zmienia się od początku. Podporą tego niech pozostanie opinia psychologa, który się na mój temat wypowiedział już, przy okazji sprawy przed Sądem z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. W przypadku stwierdzenia u mnie choroby nowotworowej mózgu, posługiwanie się obrazkami z przeszłości i miłymi wspomnieniami, może przynieść efekty pozytywne. Nikomu krzywdy nie robię i niczego złego na względzie nie miałem i nie mam. Jedynie cieszę się z tego, że dziewczyny są. Jestem dumny ze swoich córek. Z Ich istnienia. A, że potoczyły się losy Ich tak, jak się potoczyły, ja ze swojej strony bardzo przepraszam i proszę o wybaczenie. Nie wiem, czy zrobiłem wszystko, ale zrobiłem wiele, żeby sytuację zmienić i czasu już nie cofnę i niczego nie zrobię inaczej. Stało się, jak się stało. Pieczę i opiekę nad Ich wzrostem i rozwojem roztaczała Ich mama. Domyślam się przed jakimi problemami stawała, ja natomiast ze swojej strony przyznaję, że skutecznie zostałem odsunięty. Może założenia były inne. Może miałem być zdyscyplinowany do większego poświęcenia i uwagi. Przykro mi. Jestem, jaki jestem. Jestem tym, którym jestem i było tak, jak było. 
 
    Wracam do myśli. Nie mam ochoty i zamiaru bawić się czyimś wizerunkiem. Na swoim blogu wykorzystałem zdjęcia przez mnie wykonane i przetrzymywane tylko i wyłącznie w celu takim, że chwalę się dodając sobie otuchy. Chwalę się dziewczynami, bo uważam, że sam fakt Ich istnienia, jest powodem do dumy i to właśnie robię. Mam również nadzieję, że spojrzenie na Ich wizerunek z każdego miejsca na świecie, w którym jest dostęp do internetu, mogę wzmocnić swoje ego i poprawić nastrój patrząc na Nie. Na swoje dziewczyny. Proszę o wyrozumiałość i zrozumienie tego, że to dla mnie ważne i potrzebne. Mam nadzieję, że One z tego tytułu żadnych konsekwencji negatywnych nie poniosły i nie ponoszą.
 
      Co innego w przypadku wykorzystania mojej prywatnej korespondencji z córką Oliwią przez Panią adwokat mojej żony, która w procesie o rozwód posłużyła się tym. Może się okazać, że ta skarga na mnie, zamiast mi zaszkodzić, może paradoksalnie mi pomóc. Pani adwokat powinna wiedzieć, że wykorzystanie takie może przynieść skutki negatywne dla zainteresowanych stron. W tym przypadku Oliwii i mnie. Korespondencja została wykorzystana, widzi ją wiele osób, które nie muszą widzieć o tym, co się dzieje. Przez to publiczne wykorzystanie prywatnych wiadomości, została narażona na szwank, tak ważna sprawa więzi rodzinnych. W moim przypadku chodziło tylko o posłużenie się zdjęciem, czyli wizerunkiem osób, moich córek w celu poprawienia mojego nastroju. Wydaje mi się, przyznaję się, że tylko mi się wydaje, że umieszczenie na blogu osobistym, moich prywatnych, z własnej kolekcji zdjęć, wizerunku córek, Im bezpośrednio nie zaszkodziło i nie zaszkodzi. Natomiast posłużenie się prywatną korespondencją ma w porównaniu, zupełnie odmienne konsekwencje. Podjąłem już w tej sprawie odpowiednie kroki prawne. O innych rzeczach, o które upominają się córki, nie mam pojęcia. Jeżeli jakiekolwiek zarzuty się pojawią, będę nad nimi myślał. Sprawa ubiegłego tygodnia – córki przeciwko mnie. Czy to One? Ojojoj. Zacytuję, bo mi się podoba – melduję posłusznie, że ja tę wojnę, zupełnie niechcący wywołałem

     Druga sprawa, która nie daje mi spokoju i którą żyję od kilku dni, to sposób wykorzystywania mnie, jako przedmiotu. Muszę się ponownie zapoznać, tym razem dokładnie, z Regulaminem tutejszego ośrodka. W szczególności chodzi mi o załączniki – zasady dysponowania i przechowywania majątku ... mieszkańców, oraz o regulamin graniczenia zasad podmiotowego traktowania mieszkańców, bo tak się poczułem, jak przedmiot dosłownie, no i wreszcie o procedurę postępowania z wpłatami i wypłatami środków pieniężnych oraz do ścisłego jej przestrzegania przez pracowników socjalnych.
 
      Problem się kolejny zrobił. I znów pożywką się stanie dla niektórych. Moja żona, która się ze mną rozwodzi, wykorzysta fakt zaistnienia tekstu w internecie. Niech wykorzystuje wszystko. Daj Jej Boże zdrowie. Tłumaczyć się mam z czego. A mam dość ukrywania wszystkiego i udawania, że nic się nie stało. Kradzież i oszustwa powinny być z pełną surowością wskazywane i karane. Czyli kolejna afera się szykuje. I znów na mnie wszystko. A na moich uszach piosenka i ktoś powie, że to przez przypadek. Nie ma przypadków w życiu. Będzie afera. Funky Polak.

     Złożenie pieniędzy w depozycie DPS'u, nie ma sprawy. Proszę bardzo, u nas pieniądze będą bezpieczne. Oczywiście. Natomiast wyciągnięcie pieniędzy to już problem. Nawet telefoniczna rozmowa z Dyrektorem. Pytania, czy jestem pewien. No to już troszkę za dużo. Przelał czarę goryczy w momencie, gdy zagroził mi, że mnie ubezwłasnowolni. Na jakiej podstawie? Co ja takiego zrobiłem, że jeszcze mi grozi. Czy to tylko próba wystraszenia mnie? Czy może wskazanie, że na takiej i takiej smyczy mam chodzić i u tego boku? 
 
     Do tego dochodzi fakt, że do dnia dzisiejszego od początku, nie otrzymałem rozliczenia. Już nie wspomnę o złotówkach, które ktoś mi zapłacił. Nic się nie stało? Przecież to moje prywatne pieniądze. Co z nimi zrobię, to moja prywatna sprawa. Na jakiej podstawie rozporządza nimi ktoś? Proszę mi podać powód. Nie wytrzymałem. Poruszam sprawę Verba volant, scripta manent słowa ulatują, to co zostało napisane zostaje. Dlaczego nie?

W związku ze zmianą płatnika świadczenia oraz sposobu uzyskiwania dochodów, zwracam się z prośbą o podanie informacji oraz rozliczenie mojego pobytu w Domu Pomocy Społecznej, ul. Nawojowska 159, 33-300 Nowy Sącz.

      • Tym samym proszę, w celu regulowania swoich zobowiązań, o comiesięczne zestawienie i dokonywanie rozliczenia na bieżąco.






      Króciutka wzmianka o mojej odpłatności za DPS. Nie mam nic przeciwko, skoro mam zobowiązania, to chcę je regulować. Muszę płacić za to, że żyję. Skoro tak chcą niektórzy, to niech sobie wezmą. Cesarzowi, co cesarskie, Bogu, co boskie – napisane jest. Przecież nie ja to wymyśliłem. Mam swoje ale, jak zwykle, oczywiście. Skoro dają mi 750zł na rękę, to nie mogą zabierać 1195zł, bo zwyczajnie nie ma z czego. A z pustego to i Salomon nie naleje. Nie wiem czy śmiać się mam, czy płakać. 
 
     Odezwało się do mnie Kolegium Odwoławcze, do którego napisałem odwołanie od decyzji. Panie sugerowały, żebym napisał pismo z prośbą o zmniejszenie, czy coś w tym stylu. Ja jednak prosić o nic nie zamierzam. No przykro mi. Okazuje się, że wywiad środowiskowy, na który powołują się urzędniczki, zawiera informacje cząstkowe. 
 
     Ktoś postanowił mnie obciążyć. Przecież są osoby, które muszą się choć troszkę poczuć odpowiedzialne za to, że pojawiłem się w Ich życiu i narozrabiałem. Jest aktualna żona, jest poprzednia żona. Są córki, najstarsza za trzy miesiące pełnoletnia będzie. Tak na marginesie powiem, że może się okazać, że dziadkiem jestem. Bardzo fajnie byłoby. 
     No i rodzice. Oni już chcieli regulować ze swoich emerytur. Co to znaczy mieć poczucie obowiązku. Niech to będzie kolejna lekcja. W kwestii mojego odwołania, przyjdzie mi zatem poczekać. Pani zadeklarowała się, bardzo przekonująco, zaangażować w sprawę i pomóc. Dziękuję bardzo. Co oznacza rozmowa. Nie chwalę dnia przed zachodem. Poczekam, zobaczę. Do tej pory mi się podoba. Ktoś kogoś chce wyraźnie za łeb chwycić. No i super. Skoro są nieprawidłowości, to należy je wyprostować.

     Bardzo istotna chwila nastąpiła wczoraj i z całą pewnością będę do niej wracał. Nie daje mi spokoju przebieg rozmowy. Dzwoniła do mnie moja najmłodsza córka Maja. 22 października mieliśmy po raz ostatni ze sobą kontakt. XXI wiek. Epidemia, czy tam pandemia w kraju. Ograniczenia kontaktów osobistych są nadal. Nic nie zwalnia jednak z tłumaczenia elektroniki. Są telefony. Jest internet. Mam swój nowy telefon. Przebywam na portalu społecznościowym. Nie zapadłem się pod ziemię. Nie dzwonię ja, bo numer jest żony, a przecież oskarżony jestem o znęcanie się psychiczne. Każdy telefon mój może zostać odebrany jako próba nacisku, a zatem dolałbym wody do strumienia. Nic z tego. Wycofać się potrafię.
 
     Czym zatem była rozmowa z córką? Przykro mi, ale wydaje mi się, że to była próba sprawdzenia mnie. A ja żyję. Ośmioletnie dziecko przecież nie jest w stanie samo z siebie pytać o rzeczy, które są moim udziałem. Przemyślę i zobaczę co wyniknie z kontaktu.
 
     Jedno jest pewne, zamknąłem się bardzo, nawet na własne dziecko. Jeżeli była to próba wywołania we mnie emocji zazdrości, czy żalu z powodu tego, że mam jak mam, to nie udało się. Jestem w pełni świadomy swojej sytuacji i przebaczenie i miłosierdzie, którego uczy mnie życie, właśnie na tym polega. Przynajmniej w mojej wersji. Skoro mnie nie chcę, to nie. Idę sobie. Może to jedyny sposób, w jaki ktoś potrafi się wypowiedzieć. Nie interesuje mnie to. Jestem człowiekiem bezpośrednim. Słowa bolą, ale czyny jeszcze bardziej. Raz dokonany wybór pozostaje wyborem i w tym przypadku tez tak będzie. Moje potrzeby chowam w kieszeń. Nie obrażam się na nikogo i na nic. Wybieram wolność. Wybieram swoją drogę. Nie będę szedł po czyjejś. Nawet nie jest mi przykro. Przepełnia mnie moc i siła. Wybieram to, co mam. Wydaje mi się, że tutaj mam więcej do zrobienia. Błądzę i szukam, ale nie wrócę do osoby, która mnie wyrzuciła. Zachorowałem. Objawy i skutki mogły być o wiele cięższe. Decyduję się na życie według reguł napisanych przez siebie. Odsuwam się i uciekam. Bo nie mam siły naprawiać grzechów czyichś. Przykro mi. Nie na tym rzecz polega. Wiem, że jestem bardzo samotny. Ale nie potrafię za kogoś decydować już. Nie chcę. Każdy niech niesie swój krzyż. Ja mogę otrzeć pot z czoła. Nie mogę i nie potrafię wziąć czyjegoś krzyża. Mam córki i Je będę wspierał, ale za swoje błędy każdy musi odpowiadać sam.
 
      Przepraszam Cię Maja. Może i bardzo mi zależy na tym, tak właśnie ma być. Chciałbym, aby to była lekcja dla Ciebie. Jedna z wielu, ale jakże ważna. Mówiłem Ci przez telefon, przypominałem chwile, w której odbieraliśmy ze schroniska naszą suczkę Crazy. Ja się tak czuję, jak ten piesek w klatce. Natomiast nie chcę nikogo ubezwłasnowolnić już. Tak o mnie wypowiedział się mój teść. Ojciec Twojej mamy. Powiedział mi, wygarnął mi wręcz, że ubezwłasnowolniłem swoją żonę. Wszystko za Nią robię. Jestem w stanie zrobić to, co potrafię. Sama widziałaś i wiesz o tym, do czego jestem zdolny. Wybacz mi proszę tą sytuację. Choroba, z którą się zmagam, wierz mi, stanowi dla mnie dodatkowe źródło mocy i energii. Pomimo tylu przeciwności, ja sobie jakoś radzę. A ostatnią rzeczą, której pragnę jest opieka nade mną. Trudny jestem i wymagający. Bardzo ciężko ze mną być. Nawet Tobie. Pamiętasz o czym Tobie mówiłem przez telefon? Że tęsknię za Twoim charakterem. Ty potrafiłaś, bardzo trafnie, określać swój stan. Bardzo mi się podoba to, że potrafisz się odezwać. To Twoja siła, którą podziwiam. I to od maleńkości ją posiadasz. Jestem dumny z tego. Krew z krwi. Odrobina mojego charakteru jest w Tobie? Oby. To bardzo trudna droga, ale wierz mi, że dobra. Bić się o swoje i to trafnie. Trafiać w cel. W taki sposób wygrywa się wojny i tłumi przeciwników. Celne trafienia i z odpowiednią siłą. Córeczko tak krótko, ale tak bardzo mi się podoba, że już dysponujesz tym, co bardzo mi się podoba. Nie daj się, proszę. Jesteś jeszcze mała i wiele przed Tobą. Mam nadzieję, że nie zgubisz tego w sobie. Postaram się nauczyć Cię trafiać prosto do celu. Czytaj to, o czym piszę. Może w ten sposób naprowadzę Ciebie, choć troszkę. Przeczytaj, a potem spal moje słowa. Nie wierz i nie ufaj w nic, co mówię i piszę. Ty decyduj o tym, co jest prawdą. Będzie Ci trudno, ale wiem już, że dasz sobie radę. Kocham Cię.
 
      Miało być od tak, a wyszedł list do Mai. A niech tam. Idę na obiad. Po obiedzie mam ochotę jeszcze popisać. Ale to już inna historia. 

...cdn...
 


 

Komentarze

Popularne posty